TOP 7 najdziwniejszych studiów nagraniowych

Rancho De La Luna na pustyni czy hotel na Jamajce ze studiem nagraniowym w pakiecie to jeszcze nic! W jakich miejscach powstały płyty Nine Inch Nails, Deep Purple, Burzum, Radiohead i innych?
Do niedawna posiadanie studia nagraniowego we własnym domu budziło podziw. No bo jak to: możesz zejść w kapciach do piwnicy i nagrać płytę roku? To nic takiego! Czas przyjrzeć się miejscom, w których nie spodziewalibyście się powstania nawet najkrótszego utworu...
7. PJ Harvey tuż za szybą
PJ Harvey zdecydowała się na nietypowy sposób tworzenia swojego kolejnego krążka – cały proces był wystawą zatytułowaną „Recording In Progress” umieszczoną w neoklasycystycznym budynku. Somerset House niegdyś był siedzibą największych urzędów w państwie, a także miejscem, w którym znajdowała się Królewska Akademia Sztuk. Fani PJ Harvey mogli usłyszeć i zobaczyć wokalistkę wraz z muzykami, inżynierami dźwięku i producentami – Floodem i Johnem Parishem - w przeszklonym studiu w formie zamkniętej skrzynki. Przez 45 minut grupy widzów mogły obserwować jak nagrywa się płytę od podstaw – od ustalania linii basowej, przez dyskusje, improwizacje, aż po pełne przedstawienie nagrywanego utworu.
Dlaczego Brytyjka zdecydowała się na tak odmienną sesję nagraniową?
Chcę, by projekt „Recording In Progress” prezentował nas w taki sposób, jakbyśmy byli wystawą w galerii. Mam nadzieję, że odwiedzający nas ludzie doświadczą przepływu energii procesu nagrywania.
6. Pink Floyd i zabytkowa barka z 1911 roku
Jak widać, woda wcale nie przeszkadza w tworzeniu kultowych płyt. „A Momentary Lapse Of Reason” (1987) oraz „The Division Bell” (1994) zespołu Pink Floyd powstały na łodzi należącej do gitarzysty, Davida Gilmoura. Aktualnie miejsce to oferuje ponoć wszelkie udogodnienia, jak marmurowa łazienka, czy pokład zdolny pomieścić 90-osobową orkiestrę.
W czasach tworzenia krążków, wszystko wyglądało jednak w zupełnie inny sposób. Zespół nagrywał w jednej z najmniejszych dolnych kabin. Gilmour nie mógł nawet pomieścić w niej wszystkich swoich wzmacniaczy. Muzyk opowiedział dlaczego zespół zdecydował się na rejestrację krążków, i to dwukrotnie, w tak trudnych warunkach.
Spędziłem połowę życia w studiach nagraniowych, gdzie brakowało powietrza, okien i światła. A potem gościsz w takim miejscu, jak ta łódź i to jest właśnie piękne.
5. Hotelowy „Machine Head”
Album zespołu Deep Purple (tak, ten na którym znalazł się „Smoke On The Water”) został nagrany w jednym ze szwajcarskich hoteli. Kapela początkowo miała w planach zarejestrowanie krążka w popularnym kasynie Montreux. Niestety muzycy byli zmuszeni do zmiany zamierzeń ze względu na pożar, który wybuchł w tym miejscu podczas koncertu Franka Zappy.
Wokalista Deep Purle, Ian Gillan, postanowił przenieść mobilne studio należące do zespołu The Rolling Stones do pobliskiego teatru Pavilion. Jednak tym razem to skargi sąsiadów, którzy nie mogli znieść hałasu, uniemożliwiły nagrywanie płyty. Ostateczną lokalizacją stał się więc Grand Hotel.
Załoga okablowała cały hotel – to była jedna wielka plątanina kabli podłączonych do furgonetki zaparkowanej przed wejściem. Izolację w pomieszczeniach zapewniały materace zamontowane do ścian. Z wielkiego bałaganu powstała jedna z najwspanialszych płyt ubiegłego stulecia.
4. John Lennon i Yoko Ono nagrywali w szpitalu
To bardzo smutna historia... Para nagrała część „Unfinished Music No. 2: Life With The Lions” w szpitalu Queen Charlotte w Londynie, w którym artystka miała urodzić dziecko. Artyści zabrali magnetofon do szpitala, gdzie udokumentowali swój pobyt czterema utworami. Niestety sprawy potoczyły się najgorzej, jak tylko mogły. Yoko poroniła. Dwa utwory opowiadają o życiu i śmierci dziecka - bicie jego serca znajdziemy w „Baby's Heartbeat”, a dwie minuty ciszy symbolizujące jego odejście - w „Two Minutes Silence”.
W 1997 roku płyta została wydana ponownie. Do wznowionej edycji dodano dwie bonusowe piosenki („Song for John” i „Mulberry”), które także pochodziły z nagrań zarejestrowanych w szpitalu Queen Charlotte's.
3. Radiohead w pałacu Doktor Quinn
Brzmi to dosyć kosmicznie, ale krążek zespołu Radiohead, „OK Computer”, był nagrywany w St. Catherine's Court w Bath w Anglii, czyli pałacu z XVI wieku, należącym do aktorki, Jane Seymour. Tej samej, którą możecie pamiętać z serialu „Doktor Quinn”.
Telewizyjna lekarka w 1996 roku większość czasu przebywała w Stanach Zjednoczonych, zgodziła się więc wynająć rezydencję zespołowi pod warunkiem, że muzycy będą dokarmiać jej kota. Album był nagrywany w takich miejscach jak sala balowa czy kamienna brama znajdująca się przed wejściem do rezydencji.
2. Więzienny dark ambient?
Tak, ale to możliwe chyba tylko w Norwegii – kraju, w którym pójście do więzienia to jedna z najlepszych opcji, jeśli chodzi o światowy wymiar sprawiedliwości. Twórca Burzum, Varg Vikernes, poszedł do paki za morderstwo i podpalanie kościołów na 21 lat (dodajmy, że jest to najwyższa kara w tym państwie). To jednak nie przeszkodziło mu w tworzeniu muzyki. Dwa albumy, „Dauði Baldrs” oraz „Hliðskjálf”, zostały zarejestrowane właśnie w więzieniu w późnych latach 90. Jedynym instrumentem, jakiego mógł używać artysta, był syntezator.
1. Nine Inch Nails na miejscu zbrodni
Trent Reznor w najmroczniejszych zakamarkach swojej przeszłości słynął z wielu zadziwiających pomysłów, ale ten? Na początku lat 90. lider Nine Inch Nails postanowił nabyć dom w Los Angeles, w którym banda Charlesa Mansona zamordowała pierwszą żonę Romana Polańskiego – Sharon Tate. Płyta „The Downward Spiral” była nagrywana w pokoju, w którym popełniono tę krwawą zbrodnię.
Muzyk twierdzi, że nie miał o tym pojęcia... I tutaj coś się nie zgadza. Trent nazwał swoje studio „Le Pig”. Z kolei na drzwiach wejściowych rezydencji oprawcy napisali krwią ciężarnej małżonki reżysera właśnie słowo „Pig”...
Słyszeliście o innych ciekawych miejscach, w których znajdowały się studia nagraniowe?
Oceń artykuł