Wokalista Sabatona musi przejść pieszo 520 km

Będąc pod wpływem napojów wyskokowych ludzie zakładają się o przeróżne dziwne i głupie rzeczy. Tak też było w przypadku zespołu Sabaton, przez co wokalista grupy ma teraz niecodzienne zadanie do wykonania.
Nie wiadomo na czym polegał „pijacki zakład”, znane są jednak jego konsekwencje dla Joakima Brodéna. Stawką było to, że przegrany będzie musiał pieszo dojść na koncert Sabatona 1 października 2015 roku na norweski Trondheim Metal Fest. Za punkt startowy ustanowiono rodzime miasto muzyków, czyli szwedzkie Falun.
Brodén ma zatem przed sobą do pokonania dystans ok. 520 km. Według obliczeń Google Maps powinno mu to zająć jakieś 107 godzin. Zobaczcie jaka trasa czeka muzyka:
Wokalista już rozpoczął swoją samotną wędrówkę i dotarł do granicy Norwegii, co udokumentował na filmie. Prosi jednocześnie o poczęstunek piwem lub obiadem na wypadek, gdyby ktoś go spotkał w trakcie tułaczki przez kraje Północy:
Joakim Brodén uważa, że pierwszy dzień na pieszej trasie był najtrudniejszy. Szedł wtedy przez 10 godzin, jednak bez właściwego obuwia. Teraz ma już na sobie wygodne, sportowe buty. Skrócił też dzienny czas poświęcony na wędrówkę, ograniczając go do 4-8 godzin:
Nie będę wchodził w szczegóły tego, jak wszystko się zaczęło - było to zabawne, ale i trochę głupie. Zamierzam zrobić sobie teraz kilka dni odpoczynku. Nawiązałem kilka kontaktów z fanami na Facebooku, którzy zapewnili mi jedzenie i schronienie.
Liczymy, że gdy Joakimowi uda się już dotrzeć do Trondheim to będzie miał jeszcze na tyle dużo siły, by dać równie ognisty koncert co na Wacken Open Air 2015, a jego popisy sceniczne będą równie żywiołowe, jak w tym wykonaniu „Metal Crüe”.
Oceń artykuł