„Masło czarownicy” w polskich lasach. Fascynuje naukowców z całego świata

Mają niewiarygodną odporność na toksyczne działanie metali i pomimo swego wyglądu, potrafią się poruszać. wzmianki na ich temat można znaleźć nawet w skandynawskim folklorze.
Wykwit piankowaty to gatunek śluzowca, a wiele osób może zaciekawić fakt, że nie jest bezpośrednio spokrewniony ze zwierzętami, roślinami, ani nawet grzybami. W związku z tym, niektóre ich cechy przypominają grzyby, a niektóre prymitywne organizmy zwierzęce. Wykwity piankowate potrafią się przemieszczać w poszukiwaniu pożywienia, a gdy na swej drodze trafią na inną śluźnię, wtedy może dojść np. do połączenia się ich w większy organizm.
W ramach ciekawostki, Lasy Państwowe przypominają, że potocznie określa się to mianem „masła czarownicy”. Jeżeli uda nam się zaobserwować taki wykwit piankowy, to prawdopodobnie dojdziemy do wniosku, że wygląda na całkowicie nieruchomy. Tak naprawdę może „spacerować” z prędkością do pół centymetra na godzinę i utrzymywać w sobie zabójcze stężenia metali ciężkich, na które ma niezwykłą tolerancję.
Niesamowite „masło czarownicy”
Ich żółta barwa może przyciągać wzrok, a znajdziemy je m.in. na drzewach. Z zewnątrz są okryte cienką warstwą śluzu, z czasem ulegają zwapnieniu i twardnieją. Mogą osiągać wielkość nawet do kilkunastu centymetrów, a odżywiają się np. dzięki pochłanianiu bakterii i grzybów.
Wśród ciekawostek na temat wykwitów piankowych znajdziemy m.in. wzmianki o tym, że nie potrzebują światła i mogą się rozwijać w ciemności, ale w trakcie wytwarzania zarodników będą wypełzać do oświetlonych miejsc. Ich zarodniki mogą być roznoszone np. przez chrząszcze. „Masło czarownicy” radzi sobie na tyle dobrze, że znajdziemy je niemal na całym świecie, a wyjątkiem będzie Antarktyda.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Po więcej informacji zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka , Twittera, TikToka i Instagrama. Żeby posłuchać, co teraz gramy, kliknij w poniższy baner!
Oceń artykuł