Chcieli okraść stację benzynową. Okazało się, że w kasie nie ma pieniędzy, więc zaczęli obsługiwać klientów

Niedawno w Zimbabwe doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji, gdy grupa uzbrojonych mężczyzn próbowała okraść stację benzynową. Gdy okazało się, że nie mają dostępu do sejfu, panowie postanowili... obsługiwać klientów, żeby zarobić pieniądze.
Chcieli okraść stację benzynową. W kasie było za mało pieniędzy, więc zaczęli obsługiwać klientów
Jak podaje Chronicle Reporter, uzbrojeni napastnicy pojawili się na dwóch stacjach benzynowych w Bulawayo, gdzie związywali pracowników i zabierali gotówkę. Do incydentów doszło na przestrzeni dwóch kolejnych dni. Pierwszy z nich odbył się około 1:30 w nocy z niedzieli na poniedziałek 1 marca - wówczas ukradli ponad 15 tysięcy dolarów amerykańskich (od 2015 roku są oficjalną walutą Zimbabwe).
Do drugiego doszło natomiast we wtorek około 23 czasu lokalnego. Wówczas napastnicy związali ręce pracownikom, a następnie przez 3 godziny sprzedawali paliwo klientom, zgarniając gotówkę dla siebie. Pracownicy nie potrafili określić, ile konkretnie pieniędzy mogli ukraść wtedy sprawcy.
Jak czytamy w raporcie Chronicle Reporter:
Trzech mężczyzn uzbrojonych w pistolety pojawiło się na stacji Amakhosi Service, gdzie zagrozili wszystkim pracownikom, zaprowadzili ich do garażu, a następnie ich tam związali i zamknęli.
Gdy nie udało im się otworzyć sejfu, panowie postanowili chwilę popracować, żeby zdobyć pieniądze. Jeden z pracowników został zmuszony do odblokowania dystrybutorów z paliwem i przez kolejne trzy godziny napastnicy udawali obsługę stacji. Z kasy potem zabrali obecne tam 1600 dolarów, a także całą gotówkę, którą "zarobili" na sprzedaży paliwa.
Nikomu nie stało się nic poważnego - jeden z pracowników powiedział, że został kopnięty w twarz i chwilę krwawił. Menadżer stacji benzynowej wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami, że miał więcej informacji na temat sytuacji, ale nie chciał się nimi dzielić z mediami. Prawdziwość incydentów potwierdziła również rzecznik lokalnej policji.
Sprawców na razie nie odnaleziono.
Oceń artykuł