Nowa Gwinea - załóż osadę na rajskiej wyspie [RECENZJA GRY]

Nowa Gwinea to najnowsza gra planszowa w ofercie Egmont Polska. Jak grać w Nową Gwineę? Czy warto sięgnąć po ten tytuł? Przeczytaj naszą recenzję na Antyradio.pl.
Chociaż lato za pasem na dobrą grę planszową można znaleźć czas, nawet kiedy za oknem jest wspaniała słoneczna pogoda. Do sprzedaży trafiła nowa gra autorstwa Grzegorza Rejchtmana - twórcy PAPUI i bestsellerowej serii UBONGO. Mowa o Nowej Gwinei. Czy warto kupić ten tytuł?
Nowa Gwinea to jedna z tych gier, które powinny spodobać się szerokiemu kręgowi odbiorców - bez względu na wiek i poziom zaawansowania znajomości planszówek. Rozgrywka nie jest bowiem skomplikowana, a mechanika pozwala na dostosowanie poziomu trudności do gracza. Sama gra z tytułową wyspą nie ma zbyt wiele wspólnego. To po prostu pomysłowy sposób na uatrakcyjnienie mechaniki dość prostej, ale wciągającej łamigłówki logicznej.
Gracze wcielają się w osadników, których zadaniem jest budowanie wiosek rodzimych plemion. Ta osoba, która zdobędzie przy tym najwięcej punktów - wygrywa. Budowanie kieruje się jednak pewnymi zasadami, które utrudniają to, wydawać by się mogło, proste zadanie. W Nową Gwineę może grać od 2 do 4 graczy w wieku od 8 do 108 (przynajmniej według producenta) lat. W pudełku znajdziemy 32 dwustronne plansze zadań, 48 kafelki chat, 4 żetony punktów, tor punktacji, 4 pionki i kostkę.
Nowa Gwinea - zasady gry
Gra składa się z 9 rund. Każdy z graczy wybiera swój kolor i pobiera 12 kafelków chat oraz stawia pionek na torze punktowym. Na początku każdej rundy każdy z graczy bierze jedną z plansz rewersem do góry (po wcześniejszym uzgodnieniu która strona bierze udział w grze). Jeden z graczy rzuca kostką i losuje jeden z sześciu symboli startowych umieszczonych na planszach. Na ustalony gracze odwracają plansze i starają się tak ułożyć swoje kafelki chat, by zakryć 5 pól ze źródłami wody. Na planszy pojawiają się bonusy i utrudnienia. Za każde zakryte drzewko owocowe dostaje się na końcu tury dodatkowe punkty. Nie można jednak stawiać chat na polach zajętych przez inne totemy, niż ten wylosowany na samym początku ruchu.
Wszystkie chaty muszą się ze sobą stykać, ale tylko narożnikami. Kafelki można dowolnie obracać, ale nie mogą nachodzić na inne budynki, ani wychodzić poza planszę. Jeden kafelek może zakrywać jednocześnie totem startowy, źródła wody i drzewka owocowe. Gracze wykonują zadanie jednocześnie, więc podczas rozgrywki liczy się nie tylko umiejętność myślenia logicznego i przestrzennego, ale również szybkość. Pierwsza osoba, która zakryje wszystkie źródła wody, krzyczy "Gwinea!" i tura dobiega końca. Następnie zaczyna się etap liczenia punktów i przesunięcia pionków na torze punktacji.
Nowa Gwinea jest więc grą niezwykle dynamiczną i nastawioną na rywalizację. Według napisów na pudełku jedna rozgrywka trwa około 25 minut. Sprawdzi się idealnie jako wspólna zabawa dla całej rodziny, ponieważ dwustronne plansze mają dwa stopnie trudności. Rodzice mogą więc grać na stronie "B", a dzieci wykorzystać o wiele łatwiejszą stronę "A". Gra nie tylko rozwija umysł, ale również zmysł strategii. Sama szybkość nie wystarcza, bo najwięcej punktów w grze przynoszą drzewka owocowe.
Co najważniejsze, mimo swojej prostej mechaniki i dość łatwych w przyswojeniu zasad, Nowa Gwinea nie ma prawa się znudzić. Prędzej może zmęczyć intelektualnie. Ilość plansz i fakt, że każda ma dwa warianty, sprawia, że gracz nie jest w stanie zapamiętać układu elementów, a co za tym idzie, przy każdej rozgrywce musi kombinować na nowo. To zdecydowany plus, wprowadzający do każdej partii zmienną, stymulująca nawet doświadczonych graczy do wytężenia umysłu w celu zwycięstwa.
Nowa Gwinea - jak wydano grę?
Osobny akapit należy poświęcić na wydanie Nowej Gwinei. Gra została zapakowana w duże, estetyczne pudełko, które wizualnie nawiązuje do egzotyki Nowej Gwinei. Większość elementów została wykonana z grubej tektury, dzięki czemu kafelki domów czy plansze są trudne do zniszczenia czy powyginania. Do tego dochodzi plastikowa kostka z wyżłobionymi symbolami totemów oraz drewniane pionki w kolorach, dających się łatwo odróżnić nawet u osób, które mają z tym problem. Wszystko to mieści się do ergonomicznie zaprojektowanej plastikowej wytłoczki. Teoretycznie grę można by zapakować w bardziej kompaktowe pudełko, ale dzięki takiemu opakowaniu mamy gwarancję, że żaden element nie zostanie przypadkowo uszkodzony. Warto też zwrócić uwagę na to, że producent zadbał o dostarczenie w pudełku woreczków strunowych na elementy, które trzeba podzielić przed rozpoczęciem rozgrywki. W znacznym stopniu ułatwia to przygotowanie do gry. Mały szczegół, a cieszy.
Pod względem wizualnym również nie ma żadnych zastrzeżeń. Plansze oddają klimat egzotycznej wyspy, zachowując przy tym ważną w przypadku tego typu gier przejrzystość. Jedyny problem stanowi tor punktowy, który czasami jest nieczytelny. Na pewno pomogłyby strzałki pokazujące kierunek ruchu, albo numerowanie poszczególnych pól. Tragedii jednak nie ma. Świetna jest również dwustronna instrukcja, która pozwala graczom na pierwszą rozgrywkę w zasadzie z biegu.
Podsumowując, Nowa Gwinea to naprawdę wspaniała gra planszowa. Zapewne najlepiej sprawdzi się wśród młodszych, albo mało doświadczonych graczy. Wyjadacze też znajdą jednak tu coś dla siebie. Dużym plusem jest rywalizacyjny aspekt gry, który daje graczom motywację. Kolejny pozytywny element to prosty, ale przemyślany sposób na wydłużenie czerpania przyjemności z rozgrywki, wprowadzone za pomocą mnogoci dwustronnych plansz i zróżnicowania kształtów kafelków chat. Walorem Nowej Gwinei jest też fakt, że to niezwykle dynamiczna i szybka planszówka. Stanowi więc alternatywę dla tytułów, na które trzeba czasami całego popołudnia.
Nowa Gwinea to świetna pozycja nie tylko dla rodzin, ale wszystkich osób, które lubią zagadki logiczne i rywalizację. Warto więc sięgnąć po ten tytuł, który zapewne umili czas nie jednej grupie uwielbiającej spędzać czas przy pionkach i kostce.
Ocena: 8/10
Oceń artykuł