Rodzinny album oprawiony w ludzką skórę trafił do Muzeum Auschwitz. Dowód zbrodni wojennych

W niemieckich obozach koncentracyjnych dochodziło do zbrodni, w które trudno uwierzyć. Nawet po śmierci więźniowie nie mogli liczyć na spokój: ich ciała bezczeszczono, tworząc szokujące prezenty.
Umiejscowienie przez Niemców obozów koncentracyjnych na terenie okupowanej Polski do dziś jest powodem powstawania nieporozumień oraz rażących błędów dotyczących tego, kto jest za nie odpowiedzialny.
Na całym świecie dochodzi do pomyłek lub celowych przeinaczeń faktów. Na straży prawdy historycznej stoi Instytut Pamięci Narodowej, którego misją jest między innymi reagowanie na przypisywanie Polakom siły sprawczej w prowadzeniu obozów.
Przykład takich działań mogliśmy zobaczyć, gdy w serialu dokumentalnym „Iwan Groźny z Treblinki” na Netfliksie pojawiła się wprowadzająca w błąd mapa rozmieszczenia obozów zagłady.
Działalność edukacyjną i naukową prowadzi także Muzeum Auschwitz. Do zbiorów instytucji trafił eksponat, który pozwolił potwierdzić przypuszczenia o bestialskich wydarzeniach, do jakich dochodziło w niemieckim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie.
Z relacji przetrzymywanych tam więźniów wynikało, że skóra zabitych wykorzystywana była do produkcji przedmiotów użytkowych, takich jak oprawy książek czy portfele. Doglądający obozu rozdawali je często w prezentach.
Album w oprawie z ludzkiej skóry trafił do Muzeum Auschwitz
Z ustaleń pracowników Muzeum wynika, że album, którym znajdowało się ponad 100 zdjęć (głównie widoków i panoram) i kartek pocztowych należał do rodziny z Bawarii, która w czasie II wojny światowej prowadziła pensjonat w jednym z uzdrowisk. Makabryczna obwoluta trafiła do nich najprawdopodobniej jako prezent od członka załogi obozu w Buchenwaldzie.
W zbiorach Muzeum znajdował się już bardzo podobny ze względu na technikę obiekt. Dzięki dokładnym badaniom, między innymi za pomocą spektrometru, udało się ustalić dokładny skład okładek oraz przeprowadzić przybliżone datowanie ich powstania. Opowiedziała o tym Elżbieta Cajzer, kierownik Zbiorów Muzeum Auschwitz.
Analiza porównawcza wykazała zawartość ludzkiej skóry oraz bardzo zbliżone ilości Poliamidu 6 i Poliamidu 6,6. Zawartość polimerów wykorzystywanych do produkcji włókien syntetycznych jest o tyle istotna, że zostały one wynalezione dopiero w 1935 r. Informacja ta pozwala nam określić czas powstania okładki. Poliamidy w okresie II wojny światowej były nowością techniczną i dostęp do nich był ograniczony. Na terenie Rzeszy sztuczne włókna wykorzystywano do produkcji spadochronów.
Muzeum ocenia, że przedmiot jest „niewątpliwym dowodem zbrodni przeciwko ludzkości”, do jakich dochodziło w niemieckich obozach koncentracyjnych.
Zobacz także: Michael Karkoc: 100-letni emerytowany cieśla, zdemaskowany jako zbrodniarz wojenny
Oceń artykuł