"Gwiezdne Wojny" po polsku. Fanowska produkcja, którą nie pogardziłby twórca "Kapitana Bomby"

Czy "Gwiezdne Wojny" mogłyby powstać w Polsce? Twórcy kanału na YouTube Odograf postanowili pokazać światu swoją interpretację słynnej kosmicznej sagi.
Czy "The Mandalorian" powinien obawiać się konkurencji, a twórcy nowej trylogii "Gwiezdnych Wojen" uczyć się, jak powinno się budować klimat "Star Wars"? No... nie do końca, ale fani dzieł Bartosza Walaszka na pewno docenią historię polskiego mistrza Jedi starania za starania.
"Gwiezdne Wojny" po polsku - fanowski film w klimacie "Kapitana Bomby"
Polscy filmowcy niejednokrotnie udowodnili, że kino gatunkowe rodem z Hollywood nie ma w naszym kraju racji bytu. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, to co w Fabryce snów się udaje i zarabia miliony dolarów, w polskim wydaniu wygląda zazwyczaj żałośnie i poczucia wstydu nie da się po seansie pozbyć całymi dniami.
Polakom wychodzą natomiast wszelkiego rodzaju parodie tego, co kreowane w Hollywood. Najlepszym przykładem jest w tym wypadku Bartosz Walaszek i jego kultowy serial animowany "Kapitan Bomba", który nie tylko wyśmiewa różnego rodzaju produkcje science fiction, ale otaczający nas świat.
Podobnym tropem postanowili pójść twórcy kanału YouTube Odograf, którzy stworzyli krótkometrażowy fanowski film pod tytułem "Mistrz One-Two-Three". Jak prezentuje się ich propozycja przeniesienia "Gwiezdnych Wojen" na polskie realia?
W produkcji "Mistrz One-Two-Three" twórcom pomógł kanał Bilblioteka Ossus, który od lat (podobnie jak starwarsowa internetowa encyklopedia o tej samej nazwie), pomaga polskim fanom "Gwiezdnych Wojen" porządkować swoją wiedzę na temat uniwersum stworzonego przed laty przez George'a Lucasa.
Fabuła jest dość prosta. Wielki Jedi o imieniu One-Two-Three jest jedynym żyjącym przedstawicielem Zakonu. Wyrusza na tajną misję w towarzystwie droida Cookie 15 (lekkie odniesienie polityczne), w której przeszkadza mu mroczny lord Darth Mauris. Szybko dochodzi do ich konfrontacji, która... wygląda początkowo jak przepychanki słowne gimbusów (chociaż jest i nawiązanie do słynnej kwestii Dartha Vadera). W końcu jednak panowie chwytają za miecze i przechodzą do konkretów.
W "Mistrzu One-Two-Three" pojawia się wiele abstrakcyjnych żartów i chociaż nigdy nie idą w tak wulgarnym kierunku jak dowcipy Walaszka, "Kapitan Bomba" pobrzmiewa w słowach wypowiadanych przez bohaterów. Aż dziwne, że gościnnie nie pojawił się jego Duch Mocy. Chociaż widać braki warsztatowe i naprawdę niski budżet, nie psuje to odbioru, ponieważ w zamierzeniu twórców, tak miało być - im bardziej absurdalnie i amatorsko, w tym przypadku lepiej, co z kolei może być odniesieniem do słynnych "Wściekłych pięści Węża". Z tym że twórcy kanału Odograf nie wykorzystują parodystycznego potencjału, jak robił to Walaszek. Na razie.
Być może historia rozwinie się w przyszłości, bo "Mistrz One-Two-Three" ma dość otwarte zakończenie, sugerujące, że tytułowy bohater zmierza w kierunku Ziemie. O tym, czy zobaczymy dalszy ciąg polskich "Gwiezdnych Wojen" przekonamy się za jakiś czas.
Oceń artykuł