"Gra o tron" miała skończyć się inaczej. Twórcy zdradzili, kto mógł zabić Nocnego Króla

Twórcy "Gry o tron" zdradzili, że pierwotnie to nie Arya miała pokonać Nocnego Króla. Zanim powierzyli to wiekopomne zadanie młodej Starkównie, zabójcą władcy Białych Wędrowców miał być ktoś zupełnie inny.
Finałowy sezon "Gry o tron" dostarczył fanom serii wielu bardziej lub mniej przyjemnych niespodzianek. Fakt, że to Arya Stark unicestwiła Nocnego Króla i to nie w ostatnim, lecz już w 3. odcinku 8. sezonu, należy zaliczyć do tych bardziej udanych. Nawet pomimo początkowej niechęci fanów do tego pomysłu. Tymczasem okazało się, że nie brakowało wiele, by to nie waleczna Arya została wielką bohaterką, która ocaliła Westeros przed wieczną zimą.
Gra o tron: Kto miał zabić Nocnego Króla?
Trzeci odcinek ostatniego sezonu "Gry o tron" o tytule "Długa Noc" zebrał mieszane recenzje i rozczarował wielu fanów (szczególnie z uwagi na fakt, że przez cały epizod niewiele było widać). Wszystko to wydało się jednak nieważne, kiedy w jednej z finałowych scen ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich w Bożym Gaju nagle pojawiła się Arya, by przebić zbroję Nocnego Króla ostrzem z valyriańskiej stali. Wielu fanów serialu spodziewało się, że to karkołomne zadanie i zaszczyt zarazem przypadnie w udziale Jonowi Snowowi. Okazuje się jednak, że Jon nigdy nie był brany pod uwagę przez twórców do wykonania tej misji. Wśród potencjalnych zbawców Westeros był natomiast Sandor Clegane, znany jako Ogar.
W poświęconej "Grze o tron" książce pt. "Fire Cannot Kill A Dragon: Game of Thrones and the Official Untold Story of the Epic Series" (ang. Ogień nie może zabić smoka: Gra o tron i oficjalna nieopowiedziana historia epickiej serii) jej autor, James Hibberd, przytacza dyskusję twórców na temat tego, kto ma zostać wielkim bohaterem, w której David Benioff powiedział:
To musiał być ktoś z wiarygodnym dostępem do valyriańskiej stali. Nie chcieliśmy, żeby to był Jon, bo on zawsze był wybawcą. Rozmawialiśmy w pewnym momencie o Ogarze, ale chcieliśmy, by jego wielkim momentem był Clegane Bowl. Ostatecznie to nie wydawało się słuszne, by był to Jon albo Brienne czy Ogar.
Zmiana zabójcy Nocnego Króla z Aryi Stark na Ogara mogła doprowadzić do zupełnie innych rozwiązań fabularnych. Czy lepszych? Trudno powiedzieć, jednak pomysł, by to "mała dziewczynka", a nie mężny wojownik, pokonała największe zło w Westeros wydaje się nie do przebicia. Poza tym, Ogar również otrzymał godne zakończenie swojej wątku podczas wspomnianego "Clegane Bowl" - starcia ze swoim bratem, Górą. Dlatego, mimo wielu wad finałowego sezonu "Gry o tron", dobrze, że zostało tak, jak jest.
"Gra o tron" - jeden z najlepszych seriali wszech czasów
Serial "Gra o tron" na podstawie "Pieśni lodu i ognia" George'a R.R. Martina zadebiutowała na antenie HBO w 2011, szybko zyskując popularność na niewyobrażalną skalę. Każdy z odcinków był szeroko komentowany w sieci, teorie fanowskie mnożyły się w zawrotnym tempie, a brutalnie ukazana przemoc i odważne sceny seksu jednocześnie wywoływały ostrą krytykę i wypieki na twarzach fanów. Serial uczynił międzynarodowe gwiazdy z nieznanych wcześniej aktorów takich jak Emilia Clarke, Kit Harington, Maisie Williams, Sophie Turner czy Peter Dinklage. Produkcję zakończono po 8 sezonach, z których ostatni został wyemitowany w 2019 roku.
Zobacz też: George R.R. Martin nienawidzi sceny gwałtu z 1. odcinka "Gry o tron"
Oceń artykuł