8. płyta Deftones doprowadzi do rozpadu zespołu?

Jakub Gańko
24.02.2016 11:12
8. płyta Deftones doprowadzi do rozpadu zespołu? Fot. materiały prasowe

Gitarzysta i współzałożyciel grupy opowiedział o różnicach artystycznych, które wystąpiły przy nagrywaniu „Gore”.

Długo oczekiwany ósmy album Deftones zatytułowany „Gore” trafi na rynek 8 kwietnia 2016 roku. Poznaliśmy już promujący go singiel „Prayers/Triangles”, znamy też tytuły pozostałych 10 utworów, które znajdą się na płycie. Wiemy również, że w jednym z nich - „Phantom Bride” - pojawi się gościnnie Jerry Cantrell z Alice in Chains.

Stephen Carpenter nie pamięta, kto dokładnie zaprosił go do udziału w nagraniach, ale przekonuje, że gitarzysta autentycznie dał czadu na płycie jego zespołu.

Wszyscy kumplujemy się z muzykami Alice in Chains od wielu lat. Odbyliśmy razem sporo tras koncertowych. To się po prostu udało i zdało egzamin. Kawałek brzmi zajebiście.

Słuchając dalszych wypowiedzi instrumentalisty, można wręcz odnieść wrażenie, że zespół lepiej dogadał się z Cantrellem niż z nim. Na pytanie o to, z których swoich partii gitarowych na „Gore” jest najbardziej zadowolony, Carpenter przyznał, że największym sukcesem jest to, iż w ogóle wziął udział w nagraniach.

Myślę, że jeśli chodzi o moją grę na gitarze, to najbardziej jestem dumny z tego, że po prostu gram na tym albumie. Bo zacznijmy od tego, że w ogóle nie chciałem się na nim pojawiać. Dopiero dużo później się do niego przekonałem. Wszystkie utwory na tym krążku były dla mnie wielkim wyzwaniem.

Problemem gitarzysty było to, że naprawdę kocha metal i uwielbia to, co dzieje się obecnie w tym gatunku. Nie chciał mieć nic wspólnego z tzw. djentem, a skupić się po prostu na najmocniejszych brzmieniach. Mimo to muzyk pozytywnie wypowiedział się o zespołach grających w ten sposób, a do swoich ulubionych kapel zaliczył Meshuggah. Czy to znaczy, że Carpenter nie spełnia się w Deftones?

Kiedy pozostali muzycy pojawiali się ze swoimi pomysłami na utwory, nie byłem nimi zbyt zainteresowany. To nie był ani styl, ani brzmienie, na jakie liczyłem. Nie tego oczekiwałem, chciałem zabrać nas w zupełnie inną stronę. Mój zespół poszedł w jednym kierunku, a ja podążam obecnie w zupełnie innym.

Gitarzysta ma na myśli m.in. projekt Sol Invicto, który prowadzi z przyjacielem z Anglii. Przez ostatnie 10 lat nagrał razem z nim kilka utworów, lecz jak sam twierdzi, ciężko nazwać go pełnowymiarowym zespołem. Carpenter myśli też już o kolejnej solowej inicjatywie i rozpoczyna jeszcze jeden projekt poboczny. Czy to oznacza, że planuje zostawić Deftones?

Nigdy nie opuściłbym grupy, którą założyłem, ale najwyraźniej zespół zaczął opuszczać mnie. Nie mam na to wpływu. Przez większość czasu bawiłem się w nim doskonale, ale ta płyta była wielką walką i mieliśmy mnóstwo problemów, które nie powinny według mnie wychodzić na światło dzienne. Nie wiem, jak ułoży się nam w przyszłości. Wiem jednak, co mogę robić, a czego nigdy nie zrobię. Na pewne rzeczy nie będę się mógł zgodzić.

Trzeba przyznać, że takie wypowiedzi brzmią co najmniej niepokojąco, choć trzeba mieć szacunek do muzyka, który potrafi stanąć w obronie własnych artystycznych ideałów. Miejmy nadzieję, że muzycy dojdą do porozumienia i w Deftones nie dojdzie do żadnego rozłamu. O tym, jaki to kontrowersyjny kierunek obrał zespół na „Gore”, dowiemy się już w kwietniu 2016 roku.

Co sądzicie o zaistniałej sytuacji?

Jakub Gańko Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.