Brian „Head” Welch: Ćpałem, żeby siebie zrozumieć

Aleksandra Degórska
02.06.2016 17:00
|north Fot. Owen Sweeney / Invision / AP / link / East News

Wiadomo, że muzyk ma trochę na sumieniu jeśli chodzi o zażywanie używek. Gitarzysta opowiedział, jak do tego wszystkiego doszło.

Pieniądze, alkohol, narkotyki, imprezy – wielu artystów nie poradziło sobie ze sławą i wpadło w nałogi, które powoli powodowały ich upadek. Brian „Head” Welch przekroczył granicę i w latach 2005-2013 nie był obecny w grupie Korn z powodu długiej walki z nałogiem. Dopiero wiara w Boga sprowadziła go na dobrą drogę.

Teraz gitarzysta często o tym opowiada ku przestrodze innych, by pokazać na swoim przykładzie, jak destrukcyjną siłą są narkotyki. Muzyk uważa, że w nałóg popadają osoby samotne, które nie mogą się odnaleźć w zastanej rzeczywistości:

Myślę, że osoby zażywające narkotyki chcą w ten sposób wypełnić pustkę, którą mają w sobie. Teraz to wiem... Nie czuję się tu komfortowo, ponieważ w tym świecie jest wiele śmierci. Tak więc próbowałem stąd uciec za pomocą tego, co znałem, czyli kupując narkotyki. Tak było, aż do momentu, gdy poczułem Boga... teraz on jest moim domem. Wcześniej próbowałem odnaleźć dom za pomocą narkotyków. Chciałem w ten sposób siebie zrozumieć, ale do tego nie dochodziło i tylko siebie rujnowałem.

Oczywiście kwestia towarzystwa również ma spore znaczenie i według słów artysty, jego kumple wpłynęli na to, że jeszcze będąc maluchem zażył to, co jest zakazane:

Pierwszy raz spróbowałem marihuanę w wieku 8 lat w Torrance. Przyjaciel mojego brata to palił i miał skręty w popielniczce, więc pewnego dnia wraz z kumplem to zapaliliśmy.

Muzyk przyznał, że potem kilka razy spróbował zioła, ale zdarzało się to bardzo rzadko. Prawdziwe piekło rozpoczęło się, gdy muzyk był już po 20-stce:

Z jakiegoś powodu ludzie, z którymi dorastałem zaczęli zażywać metamfetaminę. Ja również zacząłem ją brać od czasu do czasu myśląc, że mogę to kontrolować - wezmę w ten weekend i później przez jakiś czas nie będę jej zażywać.

Siłą rzeczy problem narastał i w momencie, gdy muzyczna machina związana z Kornem zaczęła się rozkręcać, Head popadł w nałóg:

W Kornie zaczął się darmowy alkohol, darmowe to i tamto. Następnie na koncertach pojawiali się dilerzy narkotykowi i zaczęliśmy czasem przyjmować kokę. Zatem na zmianę była koka i meta. Potem zdaliśmy sobie sprawę, że mogliśmy dostawać specjalne recepty. Nazywano ich „rockowymi doktorami”. Pojawiali się na trasie i dawali ci legalny towar - leki, gdy jesteś chory. Jednak jeśli powiesz, że masz lęk, zaczynali wypisywać receptę - Xanax, jeśli bolą cię plecy - Vicodin.

Posłuchajcie, co jeszcze muzyk powiedział w wywiadzie:

Na całe szczęście muzyk się opamiętał i jak sam twierdzi, teraz atmosfera w Kornie jest zupełnie inna:

Jesteśmy ze sobą blisko, wszyscy są pokorni i jest to przeciwieństwem tego, co było w momencie, gdy odchodziłem z zespołu. W kapeli jeszcze jedna osoba odkryła Chrystusa. Sądzę, że wszyscy w Kornie wierzą w Boga. Dwie osoby są chrześcijanami, a reszta nadal szuka.

Brian „Head” Welch i Fieldy często opowiadają o swoich błędach, by ostrzec innych przed konsekwencjami zażywania narkotyków. Miejmy nadzieję, że ktoś weźmie sobie ich słowa do serca. 

Aleksandra Degórska Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.