Jak death metal „inspiruje” marki modowe?

Estetyka blackmetalowa wydaje Wam się niszowa? Japońska marka odzieżowa Avalone przekonuje, że jest inaczej...
Skóry, ćwieki, pieszczochy, czarno-biały makijaż... To doskonale nam znane rekwizyty. Ekstremalne odmiany metalu od lat korzystają z niego, by zwrócić uwagę na swój kontrowersyjny przekaz, wybić się z szarego społeczeństwa i pokazać buntownicze nastawienie. Do tego oczywiście dochodzą historie z szatanem i całą antyreligijną symboliką... Nie pasują do mainstreamu? Coraz częściej dostajemy dowody, że wręcz przeciwnie!
Kolejnych przykładów dostarczyła nam japońska marka odzieżowa Avalone. Jej projektanci zaprezentowali w swojej najnowszej, zimowo-wiosennej kolekcji ewidentnie metalową bluzę. Mrok wychodzi na salony z ośnieżonej północy? Diabeł opuszcza czeluści piekielne na rzecz wybiegów na pokazach mody? Zobaczcie sami - zadbano nawet o odpowiednio mrocznego modela:
Fajnie? Nic w tym złego? Cóż, można docenić źródło inspiracji japońskich speców od mody i uśmiechnąć się, że znowu widzimy ekstremalny metal w zupełnie niespodziewanym miejscu. Jeśli jednak przyjrzeć się sprawie bardziej wnikliwie, coś tu nie gra...
Avalone podaje metalowe zespoły z lat 90. jako główne źródło inspiracji, jednak nikt z jego przedstawicieli nie spytał ich o możliwość wykorzystania ich logo. Tymczasem podobieństwo jest trudne do przeoczenia. Znacie deathmetalowy zespół Mortician z Nowego Jorku? Porównajcie sobie jego symbol z zaprezentowaną przez Japończyków bluzą...
Grupa zajęła już zresztą stanowisko w związku z tym zajściem. Roger J. Beaujard nie kryje oburzenia, choć stara się podejść do sprawy z dystansem i generalnie jest nią rozbawiony. Czy rozważa rozwiązanie jej na drodze sądowej?
Myślę, że to niedorzeczne. Czy ciskam gromy? Nieszczególnie. To całkiem zabawne. Pozew? Rozważam to, być może. Czy to skrzywdzi w jakiś sposób naszą markę? Ciężko powiedzieć. Czy przeszkadza mi, że jakiś rozpieszczony debil, bananowiec z bogatego domu, udaje twardziela, nosząc tanią podróbę naszego logo na swoich drogich szmatach i nazywa to modą? Nie bardzo.
To nie pierwszy raz, kiedy mainstreamowa odzież sięgnęła po symbolikę metalową. Podobne zagrania ma już na koncie choćby H&M, choć ta marka rozegrała sprawę nieco bardziej po dżentelmeńsku, „promując” nieistniejące zespoły i nawet wymyślając im specjalnie tytuły kawałków. Z drugiej strony Anthrax już się przekonał, czym może się skończyć plagiat w odzieżowym świecie...
Co sądzicie o łączeniu takiej symboliki z modą?
Oceń artykuł