Machine Gun Kelly żałuje, że wystartował do Slipknota: "byłem wielkim fanem ich zespołu"

07.07.2022 15:23
Machine Gun Kelly żałuje, że wystartował do Slipknota: "byłem wielkim fanem ich zespołu" Fot. Justin Ng/Photoshot/East News

MGK jeszcze kilka miesięcy temu nazwał Slipknota: "pokręconymi 50-letnimi dziadami w zje*anych maskach". Teraz żałuje swoich grzechów.

Machine Gun Kelly żałuje, że pożarł się z Coreyem Taylorem

Raper kilka lat temu postanowił spróbować swoich sił w pop-punku. Od dawna występował na koncertach z całym zespołem, grając covery znanych zespołów, często nawiązywał do muzyki rockowej w swoich tekstach, a później poszedł o krok dalej i wraz z Travisem Barkerem nagrali płytę, na której... miał się pojawić Corey Taylor.

Polecamy

Panowie mieli niesnaski - Taylor zaatakował go publicznie za to, że "nie lubi artystów, którzy zawiedli w jednym gatunku, a potem wzięli się za rocka", co wkurzyło MGK-a, który nazwał potem publicznie Slipknota "dziwnymi 50-letnimi dziadami w zje*anych maskach". Do beefu dołączył potem również m.in. Matt Heafy z Trivium, całość dała nam trochę śmiechu i o sprawie ucichło.

Teraz na Hulu pojawił się film dokumentalny o Kellym, w którym wokalista wyznał, że "mógł załatwić sprawy inaczej". Raper stwierdził, że mógł po prostu zadzwonić do Taylora, zapytać się go, dlaczego powiedział, co powiedział, a potem się przeprosić jak ludzie i przyznać: "obaj zachowaliśmy się idiotycznie". 

MGK odniósł się do sytuacji z wokalistą Slipknota kilkukrotnie, zdradzając m.in. swoją wersję wydarzeń z 2020 roku, kiedy to zaprosił Taylora do współpracy:

To jest głupie, bo cała sprawa ze Slipknotem, czy też tak naprawdę z Coreyem, jest totalnie niefortunna. Pozwoliliśmy na to, żeby nasze ego gadało za nas dwóch.

Polecamy

Wyjaśnił, że prywatnie jest fanem Slipknota i Taylora - dlatego też poprosił wokalistę o występ gościnny. Nawet nie był specjalnie zdenerwowany, kiedy Corey odmówił przerobienia swojej zwrotki:

Jestem, czy też byłem fanem Slipknota. Fanem Coreya. Dlatego chciałem go zaprosić na "Tickets to My Downfall". Miał do mnie jakiś szacunek, bo w końcu nagrał dla mnie zwrotkę. Wysłaliśmy mu potem kilka uwag, coś w stylu: "Wiesz co, to nie było do końca to, o co nam chodziło. Mógłbyś spróbować czegoś takiego?". A ten odpowiedział "nie", więc współpraca się skończyła, a zwrotki w końcu nie użyliśmy. A potem słyszę go w tym podcaście.

Całość wydaje się być naprawdę dziecinadą rodem z piaskownicy, więc mamy nadzieję, że panowie się już nigdy nie pogodzą - cały ich "konflikt" to bowiem świetna rozrywka dla osób postronnych.

Polecamy
Kamil Kacperski
Kamil Kacperski Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.