Ozzy Osbourne: Tony Iommi jest moim bohaterem!

Książę podziwia gitarzystę – mimo poważnej choroby udało im się nagrać „13” i dać dziesiątki koncertów. Tony Iommi zdradza, jak to wyglądało z jego strony.
Niektórzy po premierze płyty Black Sabbath „13” mogli nawet nie odnotować, że coś jest nie tak. Album powstał sprawnie, zespół ruszył w trasę. Wokalista wspomina, że Tony Iommi nie pozwalał się chorobie zatrzymać.
Czapki z głów, on naprawdę jest Iron Manem. Chemoterapia cię powala. Kiedy kilka lat temu moja żona miała raka i trzy chemoterapię w miesiącu, wywróciło to życie do góry nogami… Za każdym razem po terapii miała atak. To było straszne. A on przychodził, podłączał się i robił swoje. Jest moim bohaterem, przysięgam na Boga, że tak jest.
Gitarzysta opowiedział, jak to wyglądało z jego perspektywy, podczas bardzo szczerej rozmowy z dziennikarzem brytyjskiego „The Mirror”.
Ekstremalnie wyczerpująca trasa „13”
To wszystko wymagało od niego naprawdę wiele wysiłku. Po premierze albumu w czerwcu 2013 roku zespół odwiedził 28 krajów i dał tam 81 koncertów.
Bardzo mi się to podobało, ale było ciężko. Po chorobie byłem naprawdę zmęczony. Co 6 tygodni musiałem wracać do domu na leczenie w szpitalu pod Birmingham. Byłem podłączany do kroplówki i podawano mi przeciwciała – taki rodzaj płaszcza na komórki rakowe zapobiegający ich rozprzestrzenianiu się. Potem odpoczywałem w domu dwa czy trzy tygodnie, zanim mogłem znów dołączyć do zespołu.
Harmonogram promującej ją trasy układany był tak, by koncerty nie kolidowały z terapią. Czasami choroba mocno dawała o sobie znać. Iommi sporo podróżował w tę i we w tę, co pogarszało sprawę.
Gdy wracałem do hotelu dopadały nie lęki, drgawki, różne rzeczy, których wcześniej nie doświadczałem. Było ze mną tak źle, że zacząłem się martwić, czy kiedykolwiek będzie ze mną dobrze. (...) Lekarze powiedzieli mi: „Czego się spodziewałeś? Zbyt mocno siebie eksploatowałeś”.
Fizycznie było bardzo trudno, ale nastawienie muzyk miał zdecydowanie lepsze niż w styczniu 2012 roku, gdy zdiagnozowano u niego chłoniaka. Wtedy był przekonany, że usłyszał wyrok śmierci.
Kiedy lekarze powiedzieli mi, że mam raka, pomyślałem „Więc to tyle”. Odkąd pamiętam, rak oznaczał śmierć. Kiedy byłem w Nowym Jorku promować książkę, odkryłem bolesny guzek w pachwinie. Myślałem, że to moja prostata znów przysparza problemów, ale Ozzy powiedział, bym to sprawdził.
Bardzo zasłużony odpoczynek
Ostatni występ muzycy dali w Londynie 4 lipca 2014 roku. Leczenie przeciwciałami zakończyło się pod koniec lata. Teraz Tony Iommi powoli odzyskuje siły. I tworzy! Na jesieni napisał utwór na potrzeby serialu „CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas”.
Nie jest jednak spokojny o swoją przyszłość.
Teraz mam więcej energii, ale wciąż nie wiem, czy terapia zadziałała. W związku z tym, że miałem dwie operacje w tym samym czasie – jedną prostaty, a drugą węzłów chłonnych, zrobiono mi zbyt dużo prześwietleń, byłem za bardzo napromieniowany. Nie mogą mi już zrobić kolejnego prześwietlenia.
Lekarz poinformował go, że nie spodziewa się, by rak odpuścił. Jest na to 30% szans. Bardziej prawdopodobne jest, że choroba powróci.
Każdego dnia szukam guzków i zgrubień. Za każdym razem, gdy boli mnie brzuch myślę „O, Boże, to rak”. To straszne. Nawet śnię o tym.
Inaczej patrzę na życie. Mogę być jeszcze dziesięć lat albo tylko jeden rok – nie wiem tego.
Życzymy Tony’emu Iommiemu powrotu do zdrowia! Liczy też na to Ozzy Osbourne. Frontman Black Sabbath chciałby nagrać jeszcze jedną płytę (być może już w 2015 roku!), a potem ruszyć w ostatnią trasę.
Oceń artykuł