Tom Araya myśli o przejściu na emeryturę?

Jeden z tych muzycznych gigantów, bez którego scena nie byłaby już taka sama. Miejmy nadzieję, że szybko do tego nie dojdzie, ale niewykluczone, że wokalista Slayera chce zakończyć karierę.
W jednym z udzielonych w 2016 roku wywiadów Tom Araya spytany o plany na przyszłość zażartował, że po spędzeniu z muzyką 35 lat przyszła najwyższa pora, aby przejść na emeryturę. Roześmiana twarz muzyka była być może jednak robieniem dobrej miny do złej gry. Niewykluczone, że świat może obejść tragiczna dla fanów Slayera wiadomość o zakończeniu działalności kapeli.
Kerry King potwierdził to, że wokalista grupy nie jest w pełni przekonany do dalszego wyruszania w trasy i nagrywania muzyki:
Jego stanowisko jest bardzo niejasne. Nie wiem, być może woli trzymać karty schowane w kieszeni. Nie znam jego planów co do zespołu. Trzymam wiele pomysłów, nad którymi chcę pracować w domu, to dlatego, że nie wiem co się będzie działo za dwa lata. Będę działała dalej, mam nadzieję, że w Slayerze, bo co innego mógłbym robić? Wyszedłem ze szkoły i z miejsca pojechałem w pieprzoną trasę.
Oczywiście Slayer bez Toma Arayi nie miałby raczej szans na przetrwanie. Muzyk jest jednym z nienaruszalnych fundamentów grupy. Jego przejście na emeryturę prawdopodobnie doprowadziłoby do zakończenia działalności formacji. Kerry King obiecał jednak, że nie ma zamiaru zejść ze sceny. Gitarzysta zauważył, że ma w sobie całe twórcze pokłady. Płytą „Repentless” udowodnił sobie, że jeszcze na wiele go stać:
To jeszcze nie jest czas na mnie. Zwłaszcza po tak dobrym albumie. Nie wiem czy będę grał przez kolejne 35 lat, ale z pewnością nagram jeszcze płytę albo i dwie.
Pełnej rozmowy z Kerrym Kingiem możecie posłuchać poniżej:
Podczas wywiadu gitarzysta został też spytany m.in. o to czy ciężko swoją twórczością jest zadowolić wszystkich fanów. Zarówno tych, którzy chcą, żeby Slayer brzmiał, jak za dawnych lat oraz tych będących zwolennikami rozwijania się grupy i tego, aby szła w nowym kierunku:
To podwójnie wyczerpujące. Jestem fanem Slayera i fanem metalu. Patrzę wstecz na swoich bohaterów, jak Judas Priest i AC/DC. Druga z wymienionych kapel robi ten sam album od 40 lat i za to ich kochamy. Nie widzę sensu w rozwijaniu się na siłę. Jeżeli zrobimy utwór, choć trochę inny od pozostałych, to już jest to dla mnie rozwój. Nie chcę, żeby Slayer był czymkolwiek innym, niż jest teraz. Nie chcemy zabierać fanów innym kapelom. Jak ci się nie podoba, to się pie*dol. Mi wszystko odpowiada.
Ostatni czas przyniósł nie tylko nowy krążek grupy Kerry'ego Kinga, ale też „Dystopię” Megadeth czy „For All Kings” od Anthrax. Gitarzysta Slayera został spytany o to czy jego zdaniem mamy do czynienia z nową falą napływu metalowego grania:
Jeżeli można mówić o takim zjawisku, to moim zdaniem zaczęło się to 6-10 lat temu. Wciąż to trwa przynosząc metalowi popularność. Dalej jest głód takiego grania, zwłaszcza, jeżeli zaproponuje się wartościowy produkt. Na szczęście kapele są w stanie dostarczyć coś ciekawego, więc fani skupiają się na tym.
W jednym ze wcześniejszych wywiadów Kerry King mówił, że Slayer skończy się wówczas, gdy muzycy nie będą w stanie zagrać porządnego koncertu. Jednak co udowodnił występ kapeli na Jarocin Festival, teoretycznie nie powinniśmy się obawiać o przyszłość grupy.
Oceń artykuł