Wokalista The Who: Raperzy mają więcej do powiedzenia niż rockmani

Rock umarł, żyje, jest w stanie rozkładu czy jednak podnosi się z kolan? Zdania są podzielone, przy czym wokalista The Who dosyć negatywnie podchodzi do tej sprawy.
Muzyk nie owija w bawełnę i jako rockowa legenda pozwala sobie na szczere wypowiedzi dotyczące stanu muzyki. Roger Daltrey uważa, że przemysł muzyczny się skończył i The Who po prostu nie opłaca się wydawać kolejnego albumu. Wszystko przez rozwój internetu, który według niego okradł artystów i jest tak naprawdę destrukcyjną siłą.
Podobnie negatywnie Roger Daltrey ocenia samą muzykę rockową. Jeszcze Gene Simmons twierdził, że rock umarł, zresztą ta opinia nie jest wcale nowością. Wokalista The Who również podziela ten pogląd.
W jednym z wywiadów Daltrey podkreślił, że pomimo tylu lat na scenie zespół nadal jest pełen werwy i jest niczym kapela składająca się z młodych łobuzów:
Chłopcy lubią walczyć, nadal istnieje niebezpieczeństwo ze strony The Who. Rockowa muzyka jest bezpiecznym zaworem i prawdopodobnie zapobiegła III wojnie światowej, bo uwolniła napięcie młodych, a młodość jest agresywna ze swej natury.
Rock stał się czymś charakterystycznym dla konkretnego pokolenia, a artyści zostali idolami młodzieży. Daltrey jednak uważa, że to już przeszłość:
Jestem smutny, bo muzyka rockowa utknęła w martwym punkcie. Jedynymi ludźmi, którzy mówią to, co jest istotne to raperzy. Muzyka popowa nie ma sensu i jest przeciętna. Oglądasz tych ludzi i nic z tego potem nie pamiętasz.
Niektórzy badacze uważają, że najważniejszym wyznacznikiem rocka nie jest wcale brzmienie, a fakt, że jest to muzyka danego pokolenia. Dlatego też postrzegają hip-hop jako odmianę rocka, co przez niektórych uważane jest za absurd.
Jednak jeśli popatrzy się chociażby na nominowanych do Rock And Roll Hall of Fame 2017 na liście znajdziemy rapera Tupaca Shakura. Do galerii sław dołączyli w 2016 roku również raperzy z N.W.A. Sprawa zatem jest bardzo sporna...
A co Wy sądzicie o stanie muzyki rockowej?
Oceń artykuł