Płonie skażona strefa w Czarnobylu. Czy grozi nam promieniowanie?

Od kilku dni zamkniętą strefę w Czarnobylu trawią pożary. Ogień wdziera się do Czerwonego Lasu - najbardziej skażonego miejsca. Czy dym niesie ze sobą niebezpieczne promieniowanie?
W sobotę 4 kwietnia 2020 roku ok. godziny 13:00 czasu lokalnego, do ukraińskich służb wpłynęło zgłoszenie o pożarze w Czarnobylu. Płonął wówczas las wokół elektrowni atomowej w okolicy miejscowości Wołodymyriwka w obwodzie kijowskim. Poinformowano o 20 ha lasu trawionych pożarem. Mimo usilnych starań strażaków i miejscowej ludności, w ciągu kolejnych dni pojawiły się kolejne pożary.
Płonie skażona strefa w Czarnobylu
Dwie opuszczone wioski - Włodzimierzówka i Żowtniewe - spłonęły doszczętnie. Na obecną chwilę (11 kwietnia 2020 roku) ogień dotarł już do Czerwonego Lasu - najbardziej skażonego terenu w strefie zamkniętej i znajduje się już tylko 3 km od Prypeci. Według wstępnych informacji, pożogą dotkniętych zostało 7 miejscowości. Szacuje się, że pożar objął już teren ok. 100 km kwadratowych i jest największym, jaki miał miejsce w strefie wokół nieczynnej elektrowni atomowej. Jak podaje serwis napromieniowani.pl:
Czarnobyl płonie. Ogień wdarł się w granice miasta, w jego północnej części na ulicy Kirowa. Płonie również port rzeczny, gdzie znajdują się barki używane w likwidacji skutków katastrofy z 1986 roku. Ogień cały czas jest również obecny w okolicach punktu kontrolnego Lelew. Prawdopodobnie pali się również sama wioska oraz okoliczny ośrodek wczasowy "Szmaragdowy".Ogień rozprzestrzenia się nie tylko w kierunku południowym, ale również północnym. Powoli wdziera się już do Czerwonego Lasu będącego najbardziej skażonym miejscem w Strefie. Linia ognia znajduje się też tylko 3 kilometry od miasta Prypeć. Z kolei w jeszcze większym pożarze w zachodniej części Strefy płoną opuszczone wioski Buda oraz Buda-Warowicze, a ogień nieubłaganie zmierza do opuszczonego miasta Wilcza.
Do walki z żywiołem ruszyło kilkuset strażaków, wspieranych ciężkim sprzętem, w tym pojazdami IMR zbudowanymi na bazie czołgu T-55, 3 samolotami AN-32P i 3 śmigłowcami. Z ogniem walczą również okoliczni mieszkańcy, którzy pozostali w strefie wykluczenia po katastrofie w elektrowni.
Pierwszy z pożarów, o powierzchni 20 ha z dnia 4 kwietnia 2020 roku, został ugaszony. Szybko pojawił się jednak kolejny, który okazał się być podpaleniem. Do winy przyznał się 27-letni mieszkaniec okolicznej wsi Rahivka. Stwierdził, że dla zabawy podpalił podpalił trawę oraz śmieci w trzech miejscach. Ogień został rozniesiony przez wiatr i mężczyzna nie był już w stanie samodzielnie go ugasić. Za podpalenie grozi mu nawet kara więzienia.
Skala odpowiedzialności 27-latka jest dość trudna do oszacowania. Ogień zaczął się bowiem pojawiać w różnych, oddalonych od siebie miejscach. Zgodnie z oświadczeniem serwisu napromieniowani.pl:
Katerina Pawłowa, dyrektor Państwowej Agencji ds. Strefy Wykluczenia zwróciła się do szefa państwowej policji Ukrainy z prośbą o sprawdzenie możliwości celowych podpaleń. Wątpliwości budzi bowiem fakt, że ogień zaczął się pojawiać w niedużych odstępach czasowych w zupełnie niepowiązanych ze sobą lokalizacjach.
Czy grozi nam promieniowanie?
Państwowa Agencja Atomistyki zapewnia, że nie ma powodów do obaw. Zgodnie z ich oświadczeniem, dane monitoringowe przekazane przez stronę ukraińską nie odbiegają od normy i nadal mieszczą się w normalnym zakresie wokół Kijowa. Tyczy się to również również wartości mocy dawki promieniowania jonizującego zarejestrowanych przez stacje wczesnego ostrzegania. Sytuacja wskazuje zatem na brak zagrożenia. Czy sytuacja ulegnie jednak zmianie, gdy w płomieniach staną najbardziej zakażone tereny? Tego na obecną chwilę nie wiemy. Polska Państwowa Agencja Atomistyki zapewnia jednak, że Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych Państwowej Agencji Atomistyki pozostaje w stałym kontakcie z dozorem jądrowym Ukrainy.
Zobacz też: "Czarnobyl" - fikcja jak rzeczywistość? Zestawienie materiałów dokumentalnych z ujęciami z serialu [WIDEO]
Oceń artykuł