Ten Lanos Turbo wygrywa na 1/4 mili z BMW M3

Południowokoreański koncern Daewoo w latach 90 produkował kompakta o nazwie Lanos. Miał on zapełnić dziurę po przestarzałej już technicznie Nexi. Dla jednego z polskich miłośników motoryzacji Lanos stał się dobra bazą pod wyjątkowy projekt.
Historia tego projektu zaczyna się dość niewinnie. Auto kupione w salonie w 1999 roku, i w rodzinie właściciela od nowości. Historia jakich wiele. Jednak Patryk, który jest obecnym posiadaczem Lanosa wpadł na pomysł wykorzystania go jako świetnej bazy pod budowę auta do wyścigów na 1/4 mili. Na pytanie czemu wybór padł akurat na ten koreański model przyznał nam:
Lanos był wyborem czysto sentymentalnym, auto dostałem w spadku po rodzicach i ciężko się było rozstać. Kolejna sprawa, nie chciałem mieć tak jak wszyscy Volkswagena, Hondy czy BMW.
Auto przeszło generalny remont. Najważniejszą zmianą był swap silnika na C20let z Calibry Turbo. Właściciel chciał dzięki tej zmianie podnieść osiągi Lanosa. Nie skromnie przyznał, że to mu się udało. Pierwsze próby na hamowni wykazały wynik 402KM i 464NM. Przy użyciu doładowania z podtlenku azotu, Lanos wygenerował moc 465KM i 571NM.
Osiągi poczciwego Lanosa robią wrażenie. Zwłaszcza gdy na ostatnich zawodach w jakich brał udział Patryk jego auto wygrało w bezpośrednim starciu z BMW M3 92. Takie sukcesy motywują właściciela do kolejnych zmian i rozwoju projektu. Na pytanie ile czasu trwała praca nad Lanosem i jakie koszta pochłonęła, Patryk odpowiada:
Łączny koszt to ok 50tyś złotych. Czas realizacji przygotowania auta pod obecną moc trwał niecały rok. 90% rzeczy robiłem własnymi rękami w wolnych chwilach po pracy.
Cieszymy się, że powstaje więcej takich projektów, w których widać włożony ogrom serca. Stary Lanos dostał drugie życie i obecnie staje w szranki z nowymi, mocnymi samochodami. Nie zostawiając przy tym w ogonie stawki.
Innym projektem o którym już pisaliśmy jest Volkswagen Golf Mk II, generującego moc ponad 1200 koni. To auto, również tak jak auto Patryka, startuje w wyścigach na 1/4 mili.
Oceń artykuł