Gwiazdor "Harry'ego Pottera" czuje frustrację, bo ciągle jest kojarzony z serią

Matthew Lewis zasłynął dzięki roli Neville'a Longbottoma w serii "Harry Potter". Aktor ma jednak dość, że po 10 latach od zakończenia filmów o młodym czarodzieju, wciąż jest postrzegany przez pryzmat swojej postaci.
W roku 2021 przypadają dwie ważne rocznice dla fanów "Harry'ego Pottera" - 20 lat od premiery "Kamienia Filozoficznego" i 10 lat od premiery drugiej części "Insygniów Śmierci". Z tego powodu ponownym zainteresowaniem mediów cieszą się aktorzy słynnej serii. Matthew Lewis - odtwóca Neville'a Longbottoma wypowiedział ostatnio dość gorzkie słowa na temat swojej roli.
"Harry Potter" - Matthew Lewis ma dość łatki Neville'a Longbottoma
Wielu aktorów zmaga się z rolami, które przylegają do nich na stałe. Może się to obrócić przeciwko nim, ponieważ są postrzegani przez pryzmat doklejonej im łatki, co uniemożliwia dalszy rozwój aktorski. Bardzo często dotyczy to dzieci, które odniosły sukces jakimś słynnym filmie. Przykładem może być gwiazda "Kevina samego w domu" czyli Macaulay Culkin, ale Daniel Radcliffe również przez lata starał się, by widzowie przestali kojarzyć go jedynie z "Harrym Potterem".
Radcliffe nie jest jedynym aktorem z serii, który miał tego typu problem. Matthew Lewis przez lata wcielający się w fajtłapowatego ucznia Gryffindoru był ostatnio gościem podcastu Inside of You with Michael Rosenbaum. Aktor opowiedział o swoich odczuciach towarzyszących mu po dekadzie od zakończenia filmowej adaptacji książek J.K.Rowlng.
Nadal czuję się czasami sfrustrowany, kiedy ludzie mówią "O, to on" - na przykład w tej chwili udzielam tego wywiadu. Już widzę, jak wiele nagłówków będzie brzmiało: "On już nie jest Neville'em Longbottomem". Tak, nie jestem nim od 10 lat. Robiłem rzeczy, które były tak szalenie różne. Na przykład grałem w produkcjach, które zdobywały nagrody BAFTA i nie przechwalam się. Zrobiłem to wszystko i 10 lat później ludzie wciąż twierdzą, że w pewnym sensie przeskoczyłem do tego miejsca, w którym jestem z "Harry'ego Pottera", całkowicie ignorując podróż, którą przebyłem, aby się w nie dostać. To może być frustrujące - nie to, że frustruję się czymkolwiek, co ma związek z "Harrym Potterem" - ale to tak, jakbyś miał w głowie ten głos, który mówi: "Hej, wiesz o całej pracy, którą wykonałeś przez ostatnie 10 lat. Nikt tego, k***a nie zauważył. Nikogo to nie obchodzi". Ludzie nadal uważają, że to, co robię obecnie to pierwsza rzecz, nad którą pracuję od czasów "Harry'ego Pottera".
Lewis poruszył bardzo ważną kwestię. Chodzi nie tylko o ignorancję odbiorców popkultury, w tym wypadku filmów i seriali, ale również rolę mediów, które posługują się uproszonymi wyrażeniami, często robiąc to, by przyciągnąć użytkownikiem chwytliwych tytułów.
Fakt, że Lewis nadal kojarzony jest z postacią Neville'a Longbottoma wynika też z tego, jak ogromny wpływ na popkulturę miały adaptacje kolejnych części "Harry'ego Pottera". Trzeba pamiętać, że jego rola, podobnie jak role innych aktorów biorących udział w serii zostały zapamiętane przez całe pokolenia wychowujące się na filmach Warner Bros., które nie koniecznie musiały interesować się w dalszym życiu dokonaniami aktorskimi odtwórców uczniów Hogwartu.
Miejmy nadzieję, że po wywiadzie fai "Harry'ego Pottera" doprzęgą inne role Lewisa i przestaną go traktować jako "tego aktora z >>Harry'ego Pottera<<".
Oceń artykuł