"Szczęki" - dlaczego to rekiny były największą ofiarą słynnego thrillera?

Film "Szczęki" to przełom w kinie sensacyjnym. Niestety dzieło Stevena Spielberga sprawiło, że ludzie zaczęli negatywnie postrzegać rekiny.
W 1975 roku świat oszalał na punkcie filmu "Szczęki" - trzymającej w napięciu produkcji Stevena Spielberga, w której rekin ludojad zabija niewinnych ludzi i pokonać go może tylko grany przez Roya Scheidera główny bohater. Okazuje się, że ten przełomowy tytuł miał negatywny wpływ na odbiór rekinów wśród ludzi.
"Szczęki" - film Spielberga oczernił rekiny
Głośny thriller powstał na bazie powieści Petera Benchleya z 1974 roku. Autor wpadł na pomysł książki, ponieważ od dziecka fascynował się rekinami. Nie wiedział jednak, że jego miłość do tych drapieżnych ryb w przyszłości wyrządzi im krzywdę. Fascynacja Benchleya zakorzeniła się bowiem dzięki "Szczękom" w umysłach milionów widzów na całym świecie. Była to jednak ekscytacja podszyta strachem wywołanym głośnym filmem Spielberga.
Jak przekonuje Sean Elard z portalu CBR, "Szczęki" nie tylko zmieniły kino, ale również patrzenie na wspaniałe morskie drapieżniki, jakimi są rekiny. Na masową skalę przedstawiły te ryby jako brutalnych morderców czających się na bogu ducha winnych ludzi. Tym samym żarłacze białe stały się figurą pokroju wilka z "Czerwonego Kapturka" - uosobieniem strachu przed "brutalną naturą", z którą niekiedy styka się zwykły człowiek.
Kiedy "Szczęki" weszły do kin, z miejsca stały się jednym z najlepiej zarabiających filmów w historii kina. Był to jeden z pierwszych blockbusterów, który ukształtował znaną nam dziś branżę filmową. Nie było to dla nikogo zaskoczeniem, bo literacki pierwowzór kilka miesięcy wcześniej został bestsellerem. Książka była iskierką strachu, chwilę później roznieciła jej filmowa adaptacja. Wszystko dlatego, że nieznanemu wówczas młodemu reżyserowi udało się oddać istotę terroru wylewającego się z książki Benchleya. Pomogły w tym nie tylko spektakularne jak na tamte czasy efekty specjalne i dynamiczne zdjęcia, ale również niezapomniana muzyka Johna Williamsa.
Te wszystkie czynniki budujące strach ucieleśniał tytułowy bohater "Szczęk" - wielki żarłacz biały, który szczególnie upodobał sobie ludzi. Rekin rozbudzał pierwotne lęki zakorzenione w archetypicznym postrzeganiu świata każdego człowieka. Był to początek złego PR-u rekinów. Tuż po premierze "Szczęk" jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się sensacyjne doniesienia o morskich potworach pokroju filmowego żarłacza. Ich echa słychać do dziś.
Rekin w "Szczękach" jest ucieleśnieniem wszelkiego zła. Większość widzów oddycha z ulgą, gdy główny bohater zabija zwierzę, które pożarło wiele osób, w tym dzieci. Po latach Benchley wyznał, że gdyby wiedział, do czego się przyczyni, nigdy nie napisałby swojej książki. Popularność filmu sprawiła, że ludzie zaczęli interesować się polowaniami na rekiny. Na przełomie lat 70. i 80. był to "sport", do którego zachęcał sam rząd USA. Ta nieludzka zabawa znacznie osłabiła liczebność rekinów. W ciągu kilkunastu lat populacje niektórych atlantyckich gatunków zmniejszyły się o 80%.
Rekiny stały się ofiarami ludzi, ponieważ zostały ukazane w złym świetle i zazwyczaj nie budzą pozytywnych emocji. Nie są typowymi uroczymi futrzakami pokroju rysi, niedźwiedzi czy pand. Większość społeczeństwa nie odczuwa do nich sympatii, o empatii nie wspominając, a głosy obrońców praw zwierząt ginęły w górującym strachu i nienawiści do bohatera "Szczęk". Z tego powodu rekiny stały się nie tylko łatwym celem wodnych myśliwych, ale również firm, które wytwarzają z nich pożywienie i medykamenty.
Za ten stan rzeczy nie można jednak winić jedynie książkowej czy filmowej wersji "Szczęk". Strach tkwił ukryty od dekad. Benchley oparł swój pomysł na słynnym ataku z 1916 roku z New Jersey, o którym słyszał jako dziecko. Był też zafascynowany postacią Franka Mundusa, który polował na wielkie rekiny. Temat żarłacza białego w latach 70. nagłośnił też słynny dokument "Blue Water, White Death", którym inspirowali się zarówno Benchley, jak i Spieblerg. Był to pierwszy film, który uchwycił zachowania rekinów, ale niestety został zrealizowany z krzywdzącą dla tych ryb tezą, widoczną w samym tytule. "Szczęki" podsyciły jednak wszelkie negatywne emocje ludzkości, propagując przy tym przekłamane wyobrażenie na temat tych zwierząt.
Te wszystkie elementy sprawiły, że rekiny darzy się wciąż społeczną niechęcią, podobnie jak wspomniane wcześniej wilki, które przez wieki okryte były złą sławą, co spowodowało, że jest to obecnie gatunek zagrożony wyginięciem. W ostatnich latach zrobiono jednak wiele, by chronić rekiny i zwiększyć ich światową populację. Zaprzestano połowów prywatnych i chociaż nadal się je spotyka na całym świecie, znacznie straciły na popularności. Niestety połowy na skalę komercyjną wciąż istnieją, pomimo rosnącego sprzeciwu zwykłych ludzi. Miejmy nadzieję, że popkultura nie sprawi, iż ludzie doprowadzą do wyginięcia jednego z najstarszych i najwspanialszych okazów drapieżników na ziemi.
Zobacz też: Poznaliśmy najdłużej żyjące kręgowce na świecie. To rekiny, które dożyją nawet 500 lat
Oceń artykuł