Gwiazdor komedii świętował pierwszy wzwód po operacji z powodu raka prostaty

Legendarny komediowy aktor Ben Stiller wyjawił, że cierpiał z powodu raka prostaty. Cała sytuacja była dla niego totalnie niespodziewana, a artysta opowiedział o swoich przeżyciach.
Ben Stiller celebrował erekcję po operacji z powodu raka prostaty
Ben Stiller, który niedługo ma wystąpić w nowej wersji hitowego filmu "Zabawy z piłką" z 2004 roku, opowiedział niedawno o przykrym czasie, kiedy zdiagnozowano u niego raka prostaty w 2014 roku.
Na szczęście aktorowi nic na razie nie grozi i po operacji jego zdrowie jest w dobrym stanie. Stiller wyjawił jednak, że jego lekarz doktor Ted Schaeffer poprosił go, by ten zaczął opowiadać o swoich przeżyciach publicznie - to może bowiem zainspirować mężczyzn w średnim wieku do tego, by regularnie się badali.
Stiller pojawił się niedawno w programie Howarda Sterna, gdzie opowiedział dość szczerze o tym, jak wyglądał proces diagnozy, leczenia i przez co przechodził podczas całej sytuacji. Powiedział jasno, że były to ciężkie chwile, które wspomina raczej niechętnie.
Aktor zdaje sobie sprawę z tego, że miał dużo szczęścia w nieszczęściu - wyjawił bowiem, że po zabiegach nadal sprawnie funkcjonuje pod względem seksualnym i nie ma żadnych problemów z oddawaniem moczu.
W typowy dla siebie sposób zażartował nawet ze swojego losu:
Kiedy miałem pierwszy wzwód po operacji, to wszyscy świętowaliśmy. Totalnie się tego nie spodziewałem, to pojawiło się nagle.
Ben Stiller został zdiagnozowany całkiem przypadkiem - zaleca się, by mężczyźni badali regularnie swoją prostatę od 50. roku życia, a u niego chorobę znaleziono znacznie wcześniej. To oczywiście znacznie zwiększyło jego szanse na powrót do zdrowia i skuteczne leczenie.
Mój doktor zaczął mnie testować, kiedy miałem 46 lat. Inaczej nie miałbym pojęcia. Do dzisiaj.
Oceń artykuł