"Seksmisja" antyfeministyczna i seksistowska? Machulski: "burza w szklance wody"

Jedna z najbardziej ikonicznych komedii w historii polskiej kinematografii w ciągu kolejnych lat spotyka się z coraz większą krytyką. Reżyser "Seksmisji" Julisz Machulski pozostaje jednak niewzruszony, nazywając zarzuty o seksizm "burzą w szklance wody".
Machulski o krytyce wobec Seksmisji: burza w szklance wody
"Seksmisja" Juliusza Machulskiego to jeden z tych filmów, który obejrzał pewnie każdy Polak. Od prawie 40 lat niezmienne bawi i wyśmiewa absurdy życia w totalitarnym świecie, choć rosnąca świadomość społeczna sprawiła, że w ostatnich latach pod adresem reżysera pojawiły się też zarzuty o seksizm i antyfeminizm.
Temat ten został poruszony w rozmowie z Juliuszem Machulskim na łamach "Gazety Wyborczej". Reżyser wspominał o tym, jak fatalnie jego film został przyjęty w USA z uwagi na kontekst kulturowy. Sam stwierdził, że "Seksmisja" wywołała furię wśród amerykańskich feministek:
Chciały, żeby "Seksmisja" została zakazana jak rasistowskie "Narodziny narodu". Co dziś rozumiem, bo one nijak nie mogły się połapać w naszym komunistycznym kontekście.
Reżyser podkreślił, że seks był wykorzystywany tam jako pretekst do przemycenia ważniejszych wartości:
Seks był kamuflażem, żeby przemycić tęsknotę za wolnością, normalnością, niezgodę przeciwko politycznemu zniewoleniu. Chcę przypomnieć, że w Polsce nie było wtedy znane słowo seksizm, o feminizmie wiedzieli nieliczni.
Kilka lat temu także w Polsce musiał zderzyć się z zarzutami, że wykreowany przez niego świat realnie zaszkodził kobietom - jak w programie "Rzeczpospolitej" opowiadała o tym Paulina Młynarska:
Tam jest to przesłanie, że świat, którym rządziłyby kobiety, byłby piekłem. Patrząc z psychoanalitycznego spojrzenia, mam za sobą 11 lat doświadczenia. Nigdy nie żartujemy sobie z czegoś tak po prostu. Ten film zaszczepił bardzo dużo nieufności do kobiecości. Uważam, że za ten kawałek dotyczący spraw związanych z traktowaniem kobiet Machulski mógłby przeprosić.
Machulski zdecydowanie nie zgadza się z tą opinią. Podkreślił, że zawsze miał dobre relacje z kobietami, co udowodnił, chociażby swoją późniejszą twórczością, a krytykę i postulaty ze strony rodzimych dziennikarek, które dziś domagają się od niego przeprosin, nazywa "burzą w szklance wody".
Gdybym chciał zrobić serio film przeciwko władzy ludowej i ZSRR, cenzura by tego nie puściła, a że to była komedia z seksownymi dziewczynami… Ta burza w szklance wody z "Seksmisją" mnie rozbawiła. Żądanie niektórych bojowych dziennikarek, bym przeprosił za 'Seksmisję', brzmi, zachowując wszelkie proporcje, równie surrealistycznie i poniewczasie, jak domaganie się od Niemiec zadośćuczynienia za II wojnę.
Oceń artykuł