"Piotrek, wróć". Polscy fani oszaleli na koncercie Petera Gabriela [RELACJA]

18 maja 2023 Peter Gabriel zagrał koncert w Krakowie w Tauron Arenie. Rozsiądźcie się wygodnie w fotelach i przenieście się w inny wymiar dzięki mistrzowi muzycznego ceremoniału.
Zachęcamy Was do odwiedzenia naszego Facebooka oraz Instagrama.
To właśnie w Polsce rozpoczęła się trasa koncertowa Petera Gabriela "i/o The Tour" i jest to pierwsze solowe tournée artysty po Wielkiej Brytanii i Europie od 2014 roku (i od 2016 roku w USA). Peter Gabriel wrócił w wielkim stylu i cieszy fakt, że to właśnie w Krakowie fani po raz pierwszy usłyszeli nowe piosenki z albumu "i/o". Pod koniec koncertu jeden z widzów krzyczał "Piotrek, wróć" - myślę, że to świetnie podsumowuje jak bardzo byliśmy spragnieni koncertu Petera Gabriela i jak bardzo ten występ przypadł nam do gustu.
Peter Gabriel zagrał w Krakowie. To pierwszy jego solowy koncert po latach
Są tacy artyści, których trzeba zobaczyć na żywo. Nie ważne, czy jest się fanem jego twórczości, czy też nie - po prostu tak legendarnego artystę musisz ujrzeć na scenie. Peter Gabriel od dawna widniał na mojej liście koncertów marzeń i w końcu polscy fani mogli spełnić swoje marzenie. Czego spodziewałam się po krakowskim koncercie? Spektaklu muzycznego, a nie "zwykłego" koncertu, podczas którego muzyk wykonuje po kolei swoje utwory. Peter Gabriel nas nie zawiódł, bo koncert w Tauron Arenie był muzycznym odlotem na Księżyc, który złowrogo wisiał nad sceną.
Artysta zaczął swój koncert od opowieści o meteorycie, który spadł na Ziemię i tak oto na naszej planecie zaczęło się życie. Nawiązał również do słynnych awatarów ABBY podkreślając, że będzie to opowieść o tym, co jest prawdziwe, a co też nie jest. Razem z muzykami zasiadł wokół imitacji ogniska i koncert rozpoczął od akustycznej wersji piosenki "Washing of the Water". Było w tym coś mistycznego, gdy patrzyło się tak na muzyków siedzących na ciemnej scenie na tle ogromnego Księżyca, który zresztą nie pojawił się bez powodu. Przed koncertem muzyk publikował swoje nowe utwory, by uczcić kolejne pełnie Księżyca.
Miałam wrażenie, że na pierwszym utworze dopiero się rozśpiewuje, ale to wrażenie szybko zniknęło podczas kolejnych piosenek. Trzeba przyznać, że jak na swoje 73 lata Peter Gabriel trzyma się naprawdę świetnie - wokalnie brzmi nadal świeżo, wciąż chętnie podryguje na scenie i w pewnym momencie widz zapomina w ogóle o jego wieku.
Po akustycznej wersji "Growing Up" muzycy odeszli od ogniska, by zająć swoje stanowiska na scenie i w tym momencie koncert się rozkręcił wraz z piosenką "Panopticom", która została wykonana pierwszy raz na żywo. Peter Gabriel umiejętnie stworzył setlistę, w której dominowały nowe utwory, jak chociażby "i/o" czy "Olive Tree", ale pojawiły się też stare hity typu "Sledgehammer". Co jakiś czas muzyk wyjaśniał, o czym będą kolejne kawałki i fajnym pomysłem było, by na ekranach wyświetlać tłumaczenia jego słów - nie były one idealne, ale dla osób, które słabo znają angielski było to dosyć pomocne.
Słuchając koncertu doszłam do wniosku, że Peter Gabriel jest muzycznym magikiem, który tworzy piosenki-opowieści. Są one na tyle wciągające, że w pewnym momencie nie zauważyłam, jak szybko zleciał mi czas. Przyczyniły się też do tego niesamowite wizualizacje i tworząc produkcję sceniczną Peter Gabriel kolejny raz połączył siły z Robertem Lepagem, który jest mistrzem swojego fachu. Nad sceną wisiał okrągły ekran, na którym na początku koncertu wyświetlano Księżyc, dookoła muzyków znajdowały się podłużne telebimy, na których wyświetlano świetne wizualizacje. Tak dobrego oświetlenia, które współgrało z muzyką już dawno nie widziałam.
Pierwsza połowa koncertu zakończyła się utworem "Sledgehammer" i po przerwie na scenie pojawiła się ledowa zasłona, na której artysta malował abstrakcyjne formy. Podczas drugiej części występu usłyszeliśmy m.in. "Don't Give Up" i partie Kate Bush zaśpiewała wiolonczelistka Ayanna Witter-Johnson, która posiada dosłownie anielski głos. Pewnie niejedna osoba mocno wzruszyła się w tym momencie, w końcu jest to jedna z ładniejszych ballad z lat 80.
Z płyty "So" usłyszeliśmy również kawałki "Red Rain" czy "Big Time". Mimo upływu czasu utwory te nadal brzmią świeżo i porwały całą Tauron Arenę. Gdy muzyk zszedł ze sceny po "Solsbury Hill" fani dosłownie oszaleli i domagali się bisu. Wówczas usłyszałam słowa "Piotrek, wróć" i sama bardzo domagałam się bisu. Peter Gabriel wyszedł na scenę i wykonał "In Your Eyes", by znowu zejść ze sceny i ponownie na nią wrócić z piosenką "Biko". Zachęcił wszystkich do śpiewu i przy akompaniamencie naszych głosów zszedł ze sceny. Pozostawił nas w jakimś uduchowionym stanie, w końcu jego dźwięki potrafią oderwać od Ziemi. Można wręcz górnolotnie rzec, że jego muzyka unosi w stronę Księżyca.
To było naprawdę dobre rozpoczęcie trasy koncertowej i odniosłam wrażenie, ze sam Peter Gabriel był zadowolony z tego, jak wypadł ten koncert. W końcu polska publiczność zawsze bawi się na całego i muzycy uwielbiają do nas wracać.
Oceń artykuł