Duch Scotta Weilanda ostrzegł Scotta Stappa?

Jakub Gańko
12.04.2017 13:00
Duch Scotta Weilanda ostrzegł Scotta Stappa? Fot. face to face / Reporter / East News + Retna / Photoshot / REPORTER

Wokalista Creed opowiedział o mistycznym przeżyciu, jakiego doznał z udziałem zmarłego wokalisty Stone Temple Pilots...

Scott Weiland zmarł 3 grudnia 2015 roku. Wokół śmierci dawnego wokalisty Stone Temple Pilots narosło wiele kontrowersji, związanych m.in. z jej przyczynami. Pomijając jednak napiętą sytuację rodzinną muzyka, wciąż pozostaje on żywy w pamięci fanów rocka, a także innych wykonawców.

Oprócz kapeli braci DeLeo, Weiland występował też m.in. w projekcie Art of Anarchy. Po jego śmierci miejsce przed mikrofonem zajął dawny frontman Creed, Scott Stapp. I to właśnie z tym zespołem wiąże się jego opowieść - miała bowiem miejsce, kiedy brał udział w przesłuchaniach do Art of Anarchy.

Rzecz miała miejsce w łazience w autokarze, gdy akurat wpatrywał się w lustro...

Miałem wtedy poczucie, że naprawdę słyszę Weilanda, który mówi do mnie: „Stary, to mogłeś być ty! I to wciąż możesz być ty, jeśli nadal będziesz kroczył tą ścieżką. Nie rób tego, co ja uczyniłem. Nie idź tą drogą”. To było doprawdy szalone, mistyczne przeżycie. Było tak bezpośrednie, prosto w twarz.

Trudno się dziwić, że Stapp był w szoku - niecodziennie w końcu słyszymy głosy zza grobu... Szczególnie że tym razem miał wrażenie, iż wokalista naprawdę chciał dla niego dobrze. Ostrzegł go przed zgubnym wpływem narkotyków, o którym sam słyszał m.in. od Dave'a Mustaine'a, jednak nie brał tych uwag do serca. Muzyk Creed utwierdził się dzięki temu w przekonaniu, że śmierć Weilanda nie była bezcelowa.

Tak to wyglądało z mojego punktu widzenia, mojego życia i powrotu do zdrowia. To nie tylko mogłem być ja, to wręcz powinienem być ja. To była jedna z tych dziwnych sytuacji, kiedy gwiazdy są w porządku, wszechświat odpowiednio się ustawia i wpływa na mnie, a także utwierdza w trzeźwości.

Scott Stapp sam ma za sobą ciężkie przejścia z narkotykami, a także zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi. Doprowadziły one do rozpadu jego rodzinę, a także poważnie skomplikowały karierę muzyczną. Muzyk dziś mówi otwarcie o swoich przeżyciach i odwyku w nadziei, że będą w stanie pomóc innym. Podobną rolę może pełnić jego historia o duchu Scotta Weilanda.

To był zdecydowanie jeden z tych boskich momentów. Mam teraz ciarki, gdy tylko o nim mówię. Wtedy poczułem boską interwencję.

Mamy nadzieję, że słowa Scotta Weilanda dodatkowo zmotywują Stappa do zdrowego trybu życia.

Jakub Gańko Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.