Duch Scotta Weilanda ostrzegł Scotta Stappa?

Wokalista Creed opowiedział o mistycznym przeżyciu, jakiego doznał z udziałem zmarłego wokalisty Stone Temple Pilots...
Scott Weiland zmarł 3 grudnia 2015 roku. Wokół śmierci dawnego wokalisty Stone Temple Pilots narosło wiele kontrowersji, związanych m.in. z jej przyczynami. Pomijając jednak napiętą sytuację rodzinną muzyka, wciąż pozostaje on żywy w pamięci fanów rocka, a także innych wykonawców.
Oprócz kapeli braci DeLeo, Weiland występował też m.in. w projekcie Art of Anarchy. Po jego śmierci miejsce przed mikrofonem zajął dawny frontman Creed, Scott Stapp. I to właśnie z tym zespołem wiąże się jego opowieść - miała bowiem miejsce, kiedy brał udział w przesłuchaniach do Art of Anarchy.
Rzecz miała miejsce w łazience w autokarze, gdy akurat wpatrywał się w lustro...
Miałem wtedy poczucie, że naprawdę słyszę Weilanda, który mówi do mnie: „Stary, to mogłeś być ty! I to wciąż możesz być ty, jeśli nadal będziesz kroczył tą ścieżką. Nie rób tego, co ja uczyniłem. Nie idź tą drogą”. To było doprawdy szalone, mistyczne przeżycie. Było tak bezpośrednie, prosto w twarz.
Trudno się dziwić, że Stapp był w szoku - niecodziennie w końcu słyszymy głosy zza grobu... Szczególnie że tym razem miał wrażenie, iż wokalista naprawdę chciał dla niego dobrze. Ostrzegł go przed zgubnym wpływem narkotyków, o którym sam słyszał m.in. od Dave'a Mustaine'a, jednak nie brał tych uwag do serca. Muzyk Creed utwierdził się dzięki temu w przekonaniu, że śmierć Weilanda nie była bezcelowa.
Tak to wyglądało z mojego punktu widzenia, mojego życia i powrotu do zdrowia. To nie tylko mogłem być ja, to wręcz powinienem być ja. To była jedna z tych dziwnych sytuacji, kiedy gwiazdy są w porządku, wszechświat odpowiednio się ustawia i wpływa na mnie, a także utwierdza w trzeźwości.
Scott Stapp sam ma za sobą ciężkie przejścia z narkotykami, a także zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi. Doprowadziły one do rozpadu jego rodzinę, a także poważnie skomplikowały karierę muzyczną. Muzyk dziś mówi otwarcie o swoich przeżyciach i odwyku w nadziei, że będą w stanie pomóc innym. Podobną rolę może pełnić jego historia o duchu Scotta Weilanda.
To był zdecydowanie jeden z tych boskich momentów. Mam teraz ciarki, gdy tylko o nim mówię. Wtedy poczułem boską interwencję.
Mamy nadzieję, że słowa Scotta Weilanda dodatkowo zmotywują Stappa do zdrowego trybu życia.
Oceń artykuł