Lars Ulrich: Zaskoczyła nas reakcja na „Some Kind of Monster”

Metallica nie miała pojęcia, jak fani przyjmą dokument obnażający ich wszystkie słabości – wspomina perkusista w związku z reedycją filmu z 2004 roku.
Pod koniec listopada, po 10 latach od premiery, ukazało się nowe wydanie filmu „Some Kind of Monster”. Towarzyszy mu 25-minutowy dokument „This Monster Lives”, w którym muzycy wspominają ciężkie dla nich chwile. Lars Ulrich opowiada:
Jeśli chcesz bardzo kontrolować reakcje ludzi, zawsze zaciśnie ci się pętla na szyi. Branża muzyczna była trochę zdezorientowana. Nie spodziewaliśmy się takiego przyjęcia filmu przez świat.
Nie wszyscy byli przygotowani na tak szczere przedstawienie losów jednej z najsłynniejszych kapel na świecie. Muzycy chwilami żałowali, że ten obraz w ogóle powstał. Ostatecznie przyznają jednak, że wyszło im to na dobre.
Obecność kamer pomogła nam nie wypaść z drogi. Mieliśmy dodatkową parę oczu i uszu. Kiedy ktoś inny jest w pokoju, musisz zważać na gesty i słowa. Dzięki temu nie wykoleiliśmy się.
W krótkim uzupełnieniu „This Monster Lives”, nagranym przez zespół w zeszłym roku, wypowiadają się również twórcy dokumentu, Joe Berlinger i Bruce Sinofsky. Gdyby nie oni oraz terapia Phila Towle’a, nie wiadomo, czy zespół dziś wciąż podbijałby światowe sceny.
Co ciekawe, film z 2004 roku uratował nie tylko Metallikę. Producent i reżyser Joe Berlinger zdradza po latach:
To było właśnie to, czego potrzebowałem usłyszeć w tamtym momencie. Patrząc, jak James i Lars idą na swoją pierwszą sesję, zrozumiałem, że sam mam pewne niepozamykane sprawy z moim współpracownikiem.
Reedycję dokumentu „Metallica: Some Kind of Monster” o 3 trudnych dla Metalliki latach po odejściu basisty Jasona Newsteda, o walce Larsa Ulricha z Napsterem, a Jamesa Hetfielda z uzależnieniem, zakupić można od 24 listopada 2014 roku. Jako bonus dostaniecie dodatek „This Monster Lives”.
Po latach Jamesowi Hetfieldowi wciąż ciężko oglądać ten pełnometrażowy film oglądać. A Wam?
Oceń artykuł