Marilyn Manson nie może być już pozwany przez swoją byłą asystentkę. Sąd wydał wyrok

Manson był kilkukrotnie oskarżony na przestrzeni ostatnich lat, ale sąd umorzył kolejną sprawę - tym razem tą, którą wytoczyła przeciwko niemu jego była asystentka.
Sąd umorzył jedną ze spraw przeciwko Mansonowi
Sąd Najwyższy w Los Angeles wydał oficjalny wyrok w sprawie, którą Ashley Walters wytoczyła Marilynowi Mansonowi. Sędzia Michael L. Stern wyjaśnił, że była asystentka miała "zbyt mało faktów, by kontynuować działania sądu", a także zgłosiła się zwyczajnie zbyt późno. Stern umorzył sprawę w sposób "z uszczerbkiem prawnym", co oznacza, że Manson nie może zostać pozwany w tej samej sprawie.
Ich znajomość rozpoczęła się w 2010 roku na platformie MySpace, gdy muzyk zaprosił dziewczynę na sesję zdjęciową. W pewnym momencie podobno kazał jej zdjąć bluzkę, pchnął na łóżko, próbował całować, ugryzł w ucho oraz kazał jej dotykać jego miejsce intymne.
Po tym wszystkim kobieta zdecydowała się u niego pracować. Jak wyjaśniła, przekonała ją wysoka wypłata, jednak szybko pożałowała swojej decyzji, bo muzyk niejednokrotnie zachowywał się agresywnie. W pozwie napisano, że Manson podobno wielokrotnie ją pchał na ścianę, rzucał w nią naczyniami. Co więcej groził jej pokazując zdjęcia pobitej aktorki Esmé Bianco.
Kobieta twierdzi, że Marilyn Manson wykorzystywał swoją pozycję, by atakować swoje ofiary. Miał również nią manipulować - najpierw ją atakował, by potem zasypywać komplementami. Walters opowiedziała, że Manson miał "oferować" ją swoim przyjaciołom i kazał jej siadać na kolanach u innych osób. Walters została zwolniona w 2011 roku przez oskarżenie o kradzież.
Marilyn Manson od jakiegoś czasu wszystkiemu zaprzecza. Uważa, że oskarżające go kobiety wszystko wymyśliły/wyolbrzymiły i przeprowadziły "skoordynowany atak" na jego osobę.
Oceń artykuł