Tom DeLonge: Mogę wrócić do Blink-182 za kilka dni

Muzyk wyjaśnił, że nie odszedł z zespołu na stałe i tak naprawdę może wrócić w każdej chwili.
Wszyscy doskonale wiemy, czym zajmuje się na co dzień Tom DeLonge. Jego zainteresowanie „sprawami wagi państwowej” - czyli zjawiskami paranormalnymi - osiągnęło taki poziom, że musiał w końcu opuścić Blink-182, by poświęcić się nocnym rozmowom z CIA i Departamentem Obrony. W międzyczasie szykuje też multimedialny projekt, w skład którego wchodzą m.in. książki i... film o skate'ach polujących na UFO.
Tymczasem jego dawni koledzy z zespołu powrócili w międzyczasie płytą „California” z 1 czerwca 2016 roku. 19 maja 2017 wydadzą ją nawet ponownie - z dodatkami w postaci premierowych utworów, m.in. „Parking Lot” oraz „Misery”. Choć DeLonge nie miał wkładu w ten materiał, zapewnił, że jego odejście z kapeli nie było permanentne.
Blink to moje DNA. Rozmawiam co jakiś czas z Travisem i próbujemy wymyślić, kiedy powinniśmy się zejść na nowo. Teraz moimi obowiązkami zajmuje się kto inny, bo jestem po prostu zbyt zajęty. Ale jeśli tylko będę chciał, mogę wrócić do Blink-182 za dosłownie kilka dni. To wciąż mój zespół. Wszystko, co z nim związane, należy do mnie, Hoppusa i Barkera.
Dobrze wiedzieć, że pomiędzy muzykami nie ma żadnego większego konfliktu i nie przekreślają szans na dalszą współpracę. W Blink-182 DeLonge został zastąpiony wokalistą Alkaline Trio, Mattem Skibą, lecz w obliczu powyższych słów chyba nie powinniśmy się do niego zbytnio przyzwyczajać.
Szczególnie że Tom otwarcie mówi o tęsknocie za zwariowanymi czasami.
Nie tęsknię jedynie do kieratu - a odbywanie tras koncertowych było właśnie taką pracą. Nie kochałem tego wystarczająco, stanowiło to dla mnie zbytnie rozproszenie uwagi. Granie tych samych piosenek każdego wieczora, poruszanie się w ten sam sposób z gitarą... Czułem się, jakbym udawał. „To znowu ta sama piosenka, 1, 2, 3, 4!”. Czułem się jak robot. Dlatego potrzebowałem przerwy.
W takim razie pozostaje mieć nadzieję, że jednak tęsknota zwycięży i Tom DeLonge znajdzie jednak trochę czasu pomiędzy „ważniejszymi sprawami”, by wrócić do muzyki.
Oceń artykuł