Kerry King: Myślenie o Jeffie Hannemanie zniszczyłoby mnie

Choć Slayer cały czas pruje do przodu, to muzycy cały czas mają z tyłu głowy to, że nie ma wśród nich ich kumpla...
Jeff Hanneman zmarł 2 maja 2013 roku, oficjalną przyczyną stała się alkoholowa marskość wątroby. Choć od tego tragicznego zdarzenia minęło parę ładnych lat to muzycy Slayera nadal myślą o swoim zmarłym koledze. „Repentless” był pierwszym krążkiem nagranym bez gitarzysty, choć na płycie znalazł się niewydany wcześniej utwór zmarłego artysty.
W jednym z wywiadów Kerry King przyznał, że mimo wszystko zbyt częste i długie rozmyślanie o gitarzyście po prostu źle by na niego wpłynęło:
Oczywiście, że brakuje mi Jeffa. To mogłaby być ostra spirala spadku, gdybym trwał w tym zbyt długo. Nie chcę w tym tkwić. Myślę o tym i czuję żal. Czy to jest do dupy? Oczywiście.
Mimo wszystko artysta stara się walczyć z tymi myślami i ma na to dobry sposób:
W konsekwencji jednak znajduje sobie nowe zajęcia albo kontynuuje dalej swoje. Zbyt długo nad tym pracowałem, zbyt długo, by osiągnąć ten poziom historii, ciągłości... 30, 35 lat nagrywania, to długi okres, którym inni nie mogą się pochwalić.
Ta sytuacja również spowodowała pewne refleksje:
Niektóre osoby myślą, że są niezwyciężeni, ja tak uważałem. Teraz mam 50-tkę. Stajesz się starszy i ludzie, których znasz zaczynają umierać, bo dochodzisz do tego wieku. To cię mocno wkurza i sprawia, że zaczynasz myśleć o swojej śmiertelności.
Siłą rzeczy powraca temat dotyczący tego, że wkroczyliśmy w okres, gdy coraz więcej legend muzyki odchodzi, o czym zresztą zdążył już wcześniej wspomnieć Mike Portnoy.
Również Kerry King zauważył, że niestety będzie się to tylko nasilać:
Czy zmieniłem to, co robię? Nie w taki sposób, w jaki powinienem, nadal jestem trochę „niepokonany”. Jest to też kwestia dochodzenia do tego wieku. Byliśmy w momencie eksplozji rocka oraz metalu w muzyce i osoby, które to zapoczątkowały starzeją się. Gdy to następuje - umierają i to bardzo wkurza, tęsknimy za nimi. Po drodze straciliśmy Randy'ego Rhoadsa, Dimebaga, Dio, którzy zdążyli zrobić karierę, ale Jeff odszedł za wcześnie.
Posłuchajcie, co muzyk miał jeszcze do powiedzenia:
Nic dziwnego, że temat nie jest łatwy. Śmierć m.in. Scotta Weilanda, Lemmy’ego czy Davida Bowiego spowodowała, że wiele osób zaczęło zastanawiać się nad dalszymi losami rocka oraz metalu.
Oceń artykuł